niedziela, 31 maja 2020

"Księga urody czarownicy", Arin Murphy - Hiscock



Tytuł książki: „Księga urody czarownicy. Magiczne sposoby na dbanie o ciało i duszę”
Autor: Arin Murphy - Hiscock
Data premiery: 29.04.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 232
Wydawnictwo Kobiece

Niektóre sytuacje w życiu sprawiają, że człowiekowi brakuje energii do działania. Spadki nastroju spowodowane są przez wiele czynników, w większości niezależnych od nas, ale często zdarza się też tak, że sami nakręcamy tę spiralę gorszego samopoczucia. Jak sobie radzić w niekomfortowych sytuacjach? Zakopać się pod kołdrę i zapomnieć o całym świecie? Brzmi świetnie, lecz niestety mało realnie. Zmierzyć się z trudnościami i odważnie stawić im czoła? Nie zawsze jest do tego motywacja. W codziennym pędzie trudno jest chociażby o małą chwilę spokoju i relaksu tylko dla nas samych. Ciągle za czymś gonimy, gdzieś się spieszymy, ciągle chcemy być „na bieżąco” ze wszystkim… Czy w tym wszystkim jest jakiś głębszy sens? Może czasami wystarczy zwolnić i skupić się po prostu na wypiciu filiżanki ulubionej herbaty?

„Księga urody czarownicy” to bardzo przyjazna książka dla czytelników, którzy szukają wskazówek do tego, jak poprawić swoje samopoczucie, skoncentrować się bardziej na swoim zdrowiu i małych, codziennych chwilach szczęścia, których często nie zauważamy. Książka składa się z pięciu części: Wsparcie, Umysł, Ciało, Duch, Dom. W każdej części autorka serwuje nam różne sposoby na poradzenie sobie z gorszym samopoczuciem, stresem i lękami. Chociaż na niektóre propozycje patrzyłam z dużym przymrużeniem oka, to część z nich w sumie sama wykorzystuję od czasu do czasu. Chociażby zapalenie świecy zapachowej, relaksujący prysznic ulubionym peelingiem, czy ugotowanie prostej i smacznej potrawy. Może się wydawać, że to wszystko jest banalne, ale te małe, z pozoru nieznaczące elementy składają się na większe dobro. Autorka w bardzo przystępny sposób wskazuje nam praktyczne pomysły, które możemy wykorzystać w swojej codzienności, aby uzyskać wewnętrzny komfort w różnych sferach. Znajdziemy tu zarówno porady z nutką magii, jak również praktyczne i sprawdzone sposoby na relaks.

W moim odczuciu ta książka serwuje solidną dawkę na spokój umysłu i ciała. I choć jak już wspominałam wcześniej, że na niektóre wskazówki trzeba patrzeć z dystansem (no chyba, że ktoś z Was ma czas i ochotę na samodzielne komponowanie kompozycji do palenia kadzideł itp.) to sama książka jest pozytywna w odbiorze. Na początku lektury podchodziłam do książki sceptycznie, ale gdy czytałam coraz dalej to wrażenie się rozmyło. Przystępny styl pisania autorki i jakieś wewnętrzne ciepło przelane na kartki książki sprawiło, że gdy piszę teraz o tej książce to mimowolnie się uśmiecham. J A to chyba dobry znak, prawda? J

Podsumowując – w moim odczuciu „Księga urody czarownicy. Magiczne sposoby na dbanie o ciało i duszę” to przyjemne czytadło, które pozytywnie wpływa na samopoczucie czytelnika. Polecam, jeśli szukacie zarówno niebanalnych i nieco bardziej przyziemnych wskazówek na polepszenie samopoczucia w domowych warunkach.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

wtorek, 26 maja 2020

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA "Miłość i inne obsesje", Liane Moriarty



Tytuł książki: „Miłość i inne obsesje”
Autor: Liane Moriarty
Data premiery: 3.06.2020
Okładka: miękka
Liczba stron: 528
Wydawnictwo Znak Literanova

Miłość to coś niesamowitego. To uczucie potrafi jednocześnie uskrzydlić człowieka, wywołać stan nieustającej radości, efektu unoszenia się nad ziemią. Niekiedy bywa jednak zdradliwa, potrafi wywołać smutek, rozczarowanie, złość i wściekłość. Czasami doprowadza człowieka do frustracji, a czasem do obsesji, której trudno się pozbyć.

Ellen to znana hipnoterapeutka, która w głównej mierze swoje życie koncentruje właśnie na pracy. Ellen kocha to, co robi, czerpie z tego satysfakcję, uznanie klientów i od czasu do czasu słucha pobłażliwych komentarzy swoich znajomych. Dotychczas nie miała zbyt dużo szczęścia w miłości, aż do czasu, w którym w jej życiu pojawił się Patrcik. Od tego dnia życie Ellen zaczęło nabierać piękniejszych kolorów i z nadzieją patrzyła na przyszłość. Jej kruche szczęście zakłócają jednak pewne fakty, które powoli zaczynają wymykać się spod kontroli. Była dziewczyna Patricka zaczyna coraz bardziej ingerować w jego nową codzienność, a co za tym idzie w codzienność Ellen. Robi się coraz bardziej dziwnie i niebezpiecznie, a rozkwitające uczucie Ellen do Patricka narażone na niebezpieczeństwo. Czy ta historia może mieć pozytywne zakończenie?

Przed lekturą zawsze patrzę na okładkę książki zastanawiam się, co tym razem mi przyniesie. Patrząc na tę książkę jakoś nie spodziewałam się fajerwerków, ale z drugiej strony byłam zaintrygowana. Jakież było moje zdziwienie, gdy zaczęłam czytać! Ta historia wciągnęła mnie od pierwszych stron i byłam zaskoczona, że tak dobrze mi się ją czytało. Autorka w umiejętny sposób stworzyła tajemniczy i wzbudzający dreszczyk emocji klimat. Wyraziści bohaterowie, nieoczywista tematyka stalkingu, nękania, nieszczęśliwej miłości przeobrażonej w obsesję, sporo odniesień do zakamarków ludzkiej psychiki i motywów postępowania sprawiają, że popieram opinię, jakoby Liane Moriarty była mistrzynią suspensu. Ta książka była dla mnie czytelniczą delicją, której tak bardzo mi było trzeba w ostatnim czasie. Intensywna fabuła, narastające napięcie, które zdecydowanie nie pozwoliło mi się nudzić sprawiło, że w mojej opinii śmiało mogę uznać tę książkę za bardzo dobrą. Zagłębiając się coraz bardziej w lekturę powoli poznawałam motywy kierujące zachowaniem postaci, starałam wczuć się w ich emocje i odkryć prawdę. Ta lektura po prostu płynęła, trudno mi było oderwać się od czytania, a to nie tak często się zdarza. To było moje pierwsze i bardzo udane spotkanie z autorką. Polecam Wam lekturę.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova

piątek, 22 maja 2020

"Szepty drewnianych papug", Anna Szczęsna


Tytuł książki: „Szepty drewnianych papug”
Autor: Anna Szczęsna
Data premiery: 29.04.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 352

Wydawnictwo Kobiece

Jak to jest, kiedy w pewnym momencie życia spotkają się ze sobą bliskie sobie kobiety, które od wielu lat nie miały ze sobą dobrego kontaktu? Można założyć kilka opcji: albo rozpęta się z tego groźna burza z piorunami, albo wytworzy się istna sielanka. W końcu wiadomo nie od dziś, że gdy w otoczeniu są same kobiety, to może być bardzo różnie. Wiem jedno - w takiej sytuacji wszystko jest możliwe, a bieg wydarzeń zależy od charakteru danej osoby. Jak było w przypadku bohaterek książki "Szepty drewnianych papug"? 

Michalina to młoda kobieta, która próbuje ułożyć swoje życie u boku świeżo poślubionego męża. Kobieta nie miała lekko, bowiem jako nastolatka zmuszona była opiekować się swoimi nieporadnymi rodzicami i dbać o wszystkie domowe sprawy. Tata wiecznie wygłaszający swoją poezję i mówiący wiersze, a mama przepowiadająca innym przyszłość z kart tarota niezbyt dobrze wywiązywali się z obowiązków rodzicielskich względem Michaliny. Kobieta szybko dorosła i oderwała się od bujających w obłokach rodziców. Miała dobrą pracę, wspaniałego męża i świetlane perspektywy na dobre i spokojne życie. Niestety, idealne z pozoru małżeństwo szybko okazało się fiaskiem, które może zagrażać życiu dziewczyny, a cudowny mąż w obecności sam na sam z Michaliną nie okazuję się być takim aniołem, na jakiego się zgrywa w towarzystwie innych osób. Wystraszona Michalina postanawia, że musi coś zrobić z tym faktem, niestety nie jest to takie proste. Czy bohaterka znalazła sprzymierzeńców w walce o swój spokój? I jaki związek z tym wszystkim mają tajemnicze drewniane papugi?

Skończyłam czytać lekturę i ciężko ubrać mi myśli w słowa. Moje wrażenia „na gorąco” są takie, że w moim odczuciu „Szepty drewnianych papug” to dosłowny misz – masz. Jest tutaj trochę romansu, trochę obyczajowej nuty i kryminalnego wątku. Początek książki w moim odczuciu zapowiadał się naprawdę dobrze, ale niestety im dalej zagłębiałam się w lekturę to coraz bardziej nie mogłam "wgryźć się" w tę historię. Brakowało mi tutaj pewnych elementów, które tworzą przyjemną dla duszy mieszankę. Nie mogłam tu znaleźć tego przyjemnego klimatu dla powieści kobiecej, który często odczuwałam przy innych lekturach. Dla porównania mogę tutaj podać chociażby świąteczną książkę tej samej autorki - chodzi mi o "Iskierkę nadziei", która przepełniona była bijącym do czytelnika ciepłem. W "Szeptach drewnianych papug" zabrakło mi wspomnianego wcześniej ciepła, wzruszeń, większej energii postaci i rozwinięcia niektórych wątków w zupełnie innym kierunku. Sam pomysł na fabułę jest interesujący, a książka jest niezobowiązującym czytadełkiem, które umili czytelnikowi czas, ale moim zdaniem nie zostanie na dłużej w pamięci. 

„Szepty drewnianych papug” miały być Piękną i inspirującą opowieścią o kobietach, które chcą wierzyć, że nigdy nie jest za późno na zmiany.” Czy tak było? W moim odczuciu nie do końca. Ja osobiście czuję duży niedosyt i poczucie niewykorzystanego potencjału tej historii. Piękna okładka z bzem w tle bardzo mnie przyciągnęła i sprawiła, że nastawiłam się na cudowną lekturę, w której przepadnę, lecz niestety odczułam zupełnie odwrotnie wrażenia. Fabuła początkowo ciekawa później zamieniła się w mini telenowelę, której końca nie widać. Akcja, która niby idzie o przodu, ale momentami jest za bardzo przekombinowana. Mogę przyznać plusa za poruszenie trudnej tematyki związanej z psychologią człowieka, ale poza tym to nie do końca polubiłam się z tą książką. Miałam nadzieję na pełną humoru i wzruszeń lekturę, ale niestety „Szepty drewnianych papug” tym dla mnie nie były. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

piątek, 15 maja 2020

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA, "Obserwatorka", Alicja Sinicka



Tytuł książki: „Obserwatorka”
Autor: Alicja Sinicka
Data premiery: 20.05.2020
Okładka: miękka
Liczba stron: 392
Wydawnictwo Kobiece

Kobieta, która kocha jest w stanie zrobić wszystko dla swoich najbliższych. Taka kobieta daje najlepszą cząstkę siebie innym, często stawia na pierwszym miejscu wszystkich ludzi dookoła, tylko nie samą siebie. Na co dzień nie zauważa swojego dobra, własnych potrzeb i zapomina o najskrytszych marzeniach. Nieważne, czy chodzi o miłość do dzieci, chłopaka, męża, czy rodziców. Z takim zjawiskiem można się spotkać w życiu dosyć często. Z jednej strony wydaje się to normalne, bo przecież kobieta to „strażniczka domowego ogniska”, prawdziwa matka Polka, która zapomina o sobie. Z drugiej jednak czasem nie mieści się to w głowie, ale na szczęście kobiety powoli zmieniają swoje podejście do życia. Gorzej, jeśli ta kobieca miłość do innych zamienia się w chorobliwą i niebezpieczną obsesję.

Iza to młoda kobieta, która nie ma łatwej przeszłości. Wychowała się w domu, w którym rządził nałóg z butelką w tle, przemoc była na porządku dziennym, a opieki i troski ze strony najbliższych nigdy nie doświadczyła. Kobieta od najmłodszych lat zmagała się z bardzo niskim poczuciem swojej wartości, zawsze czuła się gorszym człowiekiem od innych. Można by powiedzieć, że to nic dziwnego, skoro dorastała w takiej patologicznej rodzinie i jej poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości jest równe zeru. Z biegiem lat Iza, jako jedyna z rodziny starała się stworzyć sobie namiastkę normalności i oderwać się od wszystkiego, co ją wewnętrznie zniszczyło. Jedyna nadzieja Izy na lepszą przyszłość to wspomnienie przyjaźni z dzieciństwa i ukryte uczucie do dawnego przyjaciela Arka. Los sprawia, że pewnego dnia Iza spotyka się z Arkiem w dość nietypowych, szpitalnych okolicznościach. Dawne wspomnienia tych dwojga powoli odżywają, jak po zimowym śnie, a kobieta ma nadzieję, że Arek zobaczy w niej kogoś więcej, niż tylko dobrą przyjaciółkę z dzieciństwa. Iza za wszelką cenę chce dać Arkowi najlepszą cząstkę siebie i ukoić ból mężczyzny po niefortunnej i tajemniczej śmierci jego byłej dziewczyny Justyny. Teoretycznie wszystko zaczyna się powoli układać, ale to kruche szczęście zaburzają dość nietypowe wiadomości na Facebooku skierowane do Izy, które brzmią jak groźby. Dziewczyna zaczyna bać się o swoje życie i ma wrażenie, że ktoś cały czas ją obserwuje… Oliwy do ognia dolewa fakt, że na wycieraczce pięknego domu Arka kobieta, co jakiś czas znajduje białe róże z przyczepioną kartką, na której napisana jest pierwsza litera jej imienia. Czy to dziwny zbieg okoliczności, że była dziewczyna Arka krótko przed śmiercią również dostawała podobne róże? Co grozi Izie i czy dziewczyna z patologicznej rodziny i bogaty mężczyzna odnajdą swoje szczęście i spokój?

Początek lektury był dla mnie trochę typowy – wszyscy bohaterowie małego miasta zastanawiają się, czy niefortunna i nagła śmierć pięknej dziewczyny jest tylko przypadkiem, czy ktoś z premedytacja się jej pozbył. Każdy sieje jakieś plotki, swoje domysły, ale nic z tego nie wynika, a tylko podsyca atmosferę niepewności. Później sprawy zaczynają się jeszcze bardziej komplikować za sprawą tych dziwnych i budzących strach wiadomości i kwiatowych niespodzianek.

Autorka ukazała w książce dwa zupełnie skrajne światy wykreowanych postaci, w których pojawia się motyw problemu alkoholizmu, przemocy domowej i skomplikowanych relacji międzyludzkich. Blok mieszkalny na jednym z osiedli Oławy, w którym krzyki, kłótnie, alkohol i strach są na porządku dziennym. Dodajmy do tego szorstkość ze strony najbliżej rodziny – rodziców i siostry, na których nigdy nie można liczyć. Z drugiej strony widzimy przystojnego i bogatego mężczyznę z pięknego domu z wielkimi oknami, które nigdy nie są zasłonięte. Można by rzec, że Arek i jego matka należą do śmietanki towarzyskiej „wyższych sfer” i w takim też towarzystwie się obracają. Luksus, dobrobyt i towarzyskie spotkania nie są im obce. Te dwa zupełnie różne światy bohaterów sprawiają, że relacje między nimi są nieco utrudnione, a arogancka i wywyższająca postawa matki Arka i ich znajomych wcale nie pomaga ich poprawić. Zagłębiając się coraz bardziej w lekturę w pewnym momencie już się sama pogubiłam, kto jest winny, a kto niewinny i nie miałam zielonego pojęcia, kto stoi za śmiercią Justyny oraz kto próbuje namieszać w życiu Izy. Powiem Wam jedno – ta książka jest tak skonstruowana, że trzyma w napięciu do ostatnich stron. I choć początek książki nie był specjalnie zaskakujący, to nie spodziewałam się takiego zakończenia, całkowicie mnie ono zaszokowało i zaskoczyło.

„Obserwatorka” to książka, która trafnie jest nazwana domestic noir. Wzbudza niepewność, strach i napięcie, a na końcu niedowierzanie, jak to wszystko jest możliwe. I naszła mnie taka refleksja, czy takie rzeczy dzieją się w życiu naprawdę? Aż strach pomyśleć, jeśli tak… Lepiej zasłaniajcie okna po zmierzchu – nigdy nie wiadomo, kto może się czaić pod naszymi oknami… Polecam Wam książkę, jeśli lubicie takie lekko mroczne klimaty i szukacie intrygującej historii, w której zagadki i niepewność mnożą się na każdym kroku. Myślę, że książka zaskoczy Was równie mocno, jak mnie.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

poniedziałek, 11 maja 2020

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA, "Dzieci żółtej gwiazdy", Mario Escobar



Tytuł książki: „Dzieci żółtej gwiazdy”
Autor: Mario Escobar
Data premiery: 20.05.2020
Okładka: miękka
Liczba stron: 408
Wydawnictwo Kobiece

„Nie ma większego bogactwa niż miłość, jednak gdy ta się rozproszy pod wpływem okropnego losu, nędza nienawiści zamienia ludzi w cienie samych siebie”.

Co myślicie, gdy patrzycie w nocne niebo rozświetlone gwiazdami? Na mnie taki widok zawsze działa zachwycająco i odprężająco – staję się rozmarzona, romantyczna, spokojna i radosna. Gwiazdy, które wielokrotnie oglądałam na bezchmurnym niebie dają mi jakąś nadzieję i szczęście, szczególnie, kiedy zauważę spadające gwiazdy w sierpniowe noce. Uwielbiam blask, jasność i czar, jaki roztaczają swoją aurą. Jest w nich coś niezwykłego i magicznego i dobrze się kojarzą. Jednak w dziejach ludzkości były i takie gwiazdy, które nie wniosły nic dobrego do życia wielu ludzkich istnień i pewnie domyślacie się, o jakie dokładnie chodzi.

„Najgorszym przyjacielem prawdy jest milczenie, najgorszym kłamstwem świata to, że zwykli ludzie nie mogą zrobić nic przeciwko tyranii”.

Życie żydowskich braci Jacoba i Moïsa Steinów zmienia się diametralnie pewnego dnia, gdy ich rodzice zamierzają wyjechać z Francji po to, by znaleźć miejsce, w którym mogliby bezpiecznie mieszkać. Rodzice zostawili dzieci pod opieką ciotki z nadzieją, że niebawem się spotkają i nie będą już zmuszeni do ciągłej ucieczki i ukrywania się. Nie jest to łatwe pod czujnym wzrokiem nazistowskich okupantów, którzy na każdym kroku odszukują Żydów i skazują ich na liczne okrucieństwa. Dzieciństwo i spokój chłopców zostały zburzone w ułamkach sekund, a samotność, tęsknota i przerażenie stały się ich codziennością. Rozłąka z rodzicami sprawiła, że w jednej chwili starszy z braci Stein stanął w obliczu zapewnienia opieki młodszemu bratu. I choć jemu samemu było ciężko, to Jacob starał się z całych swoich sił roztoczyć skrzydła nad Moïsem. Los braci nieustannie się zmieniał, a oni sami nie zamierzali bezczynnie czekać na spotkanie z rodzicami. Bracia na swojej drodze spotykają różnych ludzi - jedni nie tolerują pochodzenia dzieci z żółtymi gwiazdami przyczepionymi do ubrań, natomiast drudzy dają całe swoje dobre serce, aby ich wspomóc i po prostu ratować. Za każdym razem, kiedy chłopcom wydaje się, że powoli są coraz bliżej celu i spotkania z rodzicami, to zawsze ktoś staje im na przeszkodzie i krzyżuje ich plany. Dlaczego symbol gwiazdy, który zdaniem młodszego z chłopców powinien wywoływać same pozytywne skojarzenia u ludzi wywołuje niechęć, pełne nienawiści i pogardy spojrzenia? Przecież gwiazdy są takie piękne…

„Matka ma ciężką pracę, ale to bardzo wdzięczne zajęcie. Poświęcamy się, żeby dać nowe życie, a potem musimy nauczyć swoje dzieci samodzielnego lotu.
Prawdziwa matczyna miłość pozwala im wyfrunąć z gniazda”.

Po udanym debiucie „Kołysanki z Auschwitz” byłam bardzo ciekawa nowej książki Mario Escobara „Dzieci żółtej gwiazdy”. Najnowsza książka, w odróżnieniu od pierwszego tytułu, to powieść, której fabuła to fikcja, ale oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. I momentami można było wyraźnie odczuć, że autora trochę za mocno poniosła fantazja. Miałam nadzieję na rewelacyjną książkę i bardzo poruszającą historię, ale czy to wszystko dostałam? W moim odczuciu „Dzieci żółtej gwiazdy” to piękna, choć momentami trochę zbyt przerysowana powieść, w której czegoś mi zabrakło. Sam styl pisania autora mi odpowiada, książkę czytało się bardzo płynnie i nie miałam odczucia znużenia podczas lektury. Z drugiej strony czuję pewien niedosyt i niedopracowanie niektórych wątków w książce oraz powierzchowne i zbyt piękne ich przedstawienie. Tematyka II Wojny Światowej zawsze będzie wywoływać w czytelniku silne emocje, a gdy w grę wchodzą dzieci to te emocje mogą wręcz sięgać zenitu. 
Mimo wszystko w ogólnym rozrachunku uważam, że książka warta jest przeczytania.

Mimo całego okrucieństwa i poczucia wielkiej niesprawiedliwości wobec małych bohaterów, który można odczuć podczas lektury, to jednocześnie w książce przewija się ogromny duch walki. Siła i kruchość, beztroska i dojrzałość, bezradność i intuicja - to wszystko przeplata się w życiu małych chłopców, a jeden cel, do którego dążą za wszelką cenę trzyma ich przy życiu. To wszystko wywołuje w człowieku wzruszenie i nadzieję. Nadzieję na to, że mimo otaczającego wokół zła i fanatyzmu ludzi dążących do przejęcia kontroli nad światem i podziału ludzi na tych, którym pozwolono żyć i na tych, którym w brutalny sposób życie było odebrane, zawsze jest jakieś światełko w tunelu. Świadomość i poczucie, że nie wszyscy ludzie byli źli i ślepo wierzyli w dyktaturę władzy. Na całe szczęście w powieści pośród wielu postaci były anioły, które swoje bezinteresowne dobro rozrzucali jak niewidzialne, grube nici, pod osłoną nocy...

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu

„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...