środa, 17 stycznia 2018

"Wieczór taki jak ten"

„Jest taki dzień, bardzo ciepły – choć grudniowy” – tymi słowami zaczyna się świąteczna, polska piosenka Czerwonych Gitar. Chociaż dopiero co witaliśmy Nowy Rok 2018, a o świętach pewnie już nikt nie pamięta to właśnie ta piękna piosenka skojarzyła mi się teraz apropo książki, którą niedawno przeczytałam. A mianowicie chodzi o „Wieczór taki jak ten” –Gabrieli Gargaś. To sympatyczna opowieść utrzymująca się w świątecznym klimacie i całej otoczce przygotowań do świąt. Książka, która łączy historie różnych ludzi z różnymi problemami, z którymi pewnie każda z nas czasami się utożsamia... Ale zacznijmy od początku ;-)

Akcja książki toczy się w Złotkowie – uroczej miejscowości położonej w Bieszczadach. Wydaje się, że czas tam płynie wolniej, a ludzie żyjący w tej części Polski są bardziej życzliwi i serdeczni wobec siebie i nowych przybyłych. W okresie przedświątecznych przygotowań Złotkowo zamienia się w krainę Świętego Mikołaja, wokół którego ochoczo pracują elfy. Wszyscy są bezpośredni, szczerzy i roztaczają aurę ciepła. Tutaj każdy siebie zna i w miarę możliwości sobie pomaga.

Główną bohaterką książki jest Michalina – „Miśka” – dwudziestosiedmioletnia dziewczyna, o złotym sercu, ciemniejszej karnacji i ciemnych, kręconych włosach. Miśka mimo dość młodego wieku nosi już ze sobą bagaż życiowych doświadczeń, który dzieli z ukochaną babcią Zosią i młodszym braciszkiem Bartusiem. Los był dla niej okrutny, bowiem straciła najbliższą osobę, którą bardzo kochała – swoją mamę. Jakby tego było mało tata Miśki przychodził i odchodził. Mężczyzna za każdym razem obiecywał, że wróci i nigdy ich nie zostawi. Ostatecznie ojciec nie dotrzymywał obietnic i za każdym razem, gdy się pojawił tak samo szybko znikał – jak wiatr... Szukał swojego miejsca na świecie. Na szczęście Michalina nie została ze wszystkim sama. Dziewczyna pełniła funkcję mamy i zarazem starszej siostry dla brata ze wsparciem babci. Babcia Zosia mimo podeszłego wieku prowadzi znaną w całym miasteczku cukiernię  „Cynamonowe serca”, w której to podaje rozmaite słodkości – oczywiście domowej roboty i robione od serca. Każdy zbłąkany wędrowiec może liczyć w tym miejscu na ciepły napój i coś dla osłody. Miśka bardzo lubi tworzyć samodzielne ozdoby do dekoracji domu. W okresie przedświątecznym wpada więc na pomysł lepienia aniołów do późniejszego ich sprzedania w sklepie w okolicach miasteczka. Sprzedawca w małym sklepiku z początku niechętnie podchodzi do entuzjastycznej dziewczyny i jej propozycji. Widząc jednak zainteresowanie figurkami aniołów Miśki sprzedawca zgadza się na zawarcie umowy.  Przeszczęśliwa Miśka tworzy więc aniołów bez liku. Jednak nie jest to wystarczające, aby utrzymać dość duży dom i spełniać potrzeby młodszego brata.  Michasia postanawia rozkręcić kolejny biznes i rozpocząć wynajmowanie pokoi dla turystów. Z początku jest ciężko, ale z czasem interes zaczyna się rozkręcać i do ich domu zaczynają zjeżdżać się pierwsi, tajemniczy goście... Każdy niesie ze sobą życiowe rozterki i ma nadzieje na ich rozwiązanie... Zarówno ekscentryczny rozwodnik, który nienawidzi świąt, starsza pani, która chciałaby odzyskać ulotne wspomnienia, smutna lekarka z córeczką i tajemniczy aczkolwiek bliski gość, który stale szuka swojego miejsca na ziemi... Czy wszyscy przybyli znajdą w Złotkowie spokój i poukładają swoje życie na dobre tory?

Czytając opinie na temat tej książki widziałam dużo zachwytów – książka miała przynieść dużo wzruszeń. Owszem historie były wzruszające, ale momentami czytanie zbytnio się dłużyło. Dla mnie osobiście książka była miłą i lekką lekturą. Nie nudziłam się przy niej, aczkolwiek jej akcja nie była zbyt wciągająca. Raczej toczyła się swoim wolnym torem i była zlepkiem kilku historii różnych bohaterów odwiedzających miasteczko. Kto jest ciekawy i szuka sympatycznej ale nieskomplikowanej lektury w klimacie świątecznym może śmiało po nią sięgnąć.

Spodobało mi się natomiast kilka cytatów, które z pewnością zapiszę sobie na kartkach i będę do nich wracać.

Oto jeden z nich:

„A Ty? Tak ty, która to czytasz. Czy doceniasz to, co masz? Idź i przytul swoje dziecko, męża, mamę, kota, psa. Doceń to, że ktoś nabałaganił, ktoś inny rozrzucił ubrania. Kot miauknął, pies zaszczekał. Co tam bałagan, nieprzespane noce, zaspane dni. Masz tyle szczęścia, tyle szczęścia... Codziennie otwierasz oczy, podnosisz się, pijesz kawę w ulubionym kubku, bose stópki biegną po podłodze, otaczają cię czyjeś ramiona. Masz tyle szczęścia... Tyle szczęścia.”



1 komentarz:

  1. Historia Miśki również mnie wzruszyła.Pełna ciepła,magii opowieść na chłodne wieczory.

    OdpowiedzUsuń

„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...