piątek, 31 maja 2019

"Miara człowieka"




Renesansowy Mediolan, szemrane interesy, podstępne intrygi, zagadkowa śmierć człowieka oraz wybitny i tajemniczy artysta. W takim klimacie jest książka „Miara człowieka” autorstwa Marco Malvaldi. Można sobie zadać pytanie, czym jest prawdziwa miara człowieka i czy w ogóle można ją zmierzyć? Jeśli tak, to w jaki sposób? Tę zagadkę postanowił rozwiązać pewien bardzo inteligentny i bystry artysta. Jeśli chcecie się przenieść do Mediolanu i „pół żartem, pół zerio” poznać historię Leonarda da Vinci to ta książka będzie w sam raz dla Was. 😊
 
Renesansowa otoczka Mediolanu roku 1493, władcy, którzy pragną dojść do jeszcze większej władzy i odkryć tajemnicę pewnego nietuzinkowego artysty, który przechadza się uliczkami w różowym płaszczu. Właśnie wokół tego toczy się cała akcja książki „Miara człowieka”, a jej główną i najbardziej tajemniczą, a zarazem charakterystyczną postacią jest… Sam Leonadro da Vinci! Wybitny artysta, który nazywany jest „mistrzem mechaniki” i słynie bardziej z tworzenia róznorodnych wynalazków niż artystycznych dzieł. Leonardo przechadzając się uliczkami Mediolanu wzbudzał w bohaterach książki podziw, szacunek, ale czasami też niemałą zazdrość. Człowiek ten zawsze wiedział, co powiedzieć w każdej sytuacji, cechował go bowiem bystry umysł, którym potrafił się posługiwać. Dlatego dobrze mu szło łączenie różnych faktów i zdarzeń, co pomogło rozwikłać pewien wątek kryminalny… Ale przejdźmy do rzeczy! Słynny Leonardo dostaje zadanie wykonania pomnika nieżyjącego władcy Francesco Sforzy na koniu. Da Vinci wszystkie notatki swoich projektów notuje w zeszycie, z którym nigdy się nie rozstaje. Nosi go zawsze przy sobie pod swoimi szatami, dlatego notes wzbudza dużą sensację wśród niektórych władców i staje się łakomym kąskiem… Coś jednak nie pozwala Leonardowi na realizację projektu rzeźby, bowiem pewne składniki i proporcje różnych elementów potrzebnych do zrobienia tejże rzeźby nie są odpowiednie i artysta odkrywa to w czasie, gdy na zamku zostają znalezione zwłoki człowieka. Nadworny astrolog, który cieszy się w zamku umiejętnością przepowiadania przyszłości z gwiazd, nie umie jednak konkretnie stwierdzić, z jakiego powodu umarł znaleziony na korytarzach zamkowych człowiek. To wywołuje lawinę podejrzeń i pytań, których nikt nie jest w stanie rozwiązać. Nikt oprócz Leonarda, który podejmuje się tego zadania i „po cichu”, nie wychylając się za bardzo układa w swej głowie wszystkie elementy tej zagadkowej układanki. Czy da Vinci rozwiąże zagadkę tajemniczej śmierci na zamku? Przeczytajcie „Miarę człowieka”, a wszystkiego się dowiecie! 

Kiedy dostałam przesyłkę z książką „Miara człowieka” nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej lekturze. Trochę się obawiałam, że będzie to kolejna historyczna lektura, która nie do końca trafi w mój gust, jednak przyjemnie się rozczarowałam. Książka jest napisana lekkim językiem, aczkolwiek pojawia się w niej wiele różnych włoskich nazwisk, które ciężko zapamiętać. Na szczęście autor stworzył na pierwszych stronach książki tzw. DRAMATIS PERSONAE, w którym wymienił wszystkich bohaterów książki i opisał po krótce, kim byli. Do bardzo pomocne w toku lektury. „Miara człowieka” nie jest książką historyczną, jednak zawiera pewne wątki historyczne, zmienione na potrzeby książki. „Miara człowieka” nie jest lekturą oczywistą, moim zdaniem trzeba traktować ją bardziej z przymrużeniem oka, wyobraźnią i uśmiechem. Znajdziemy tutaj zabawne momenty, żarty z nutką erotyzmu i autora, który chwilami wcielał się w detektywa. Mogę powiedzieć, że lektura zaskoczyła mnie pozytywnie i pomimo moich obaw uważam książkę za udaną lekturę. „Miara człowieka” to inteligentna powieść autora z dużą wyobraźnią, z wątkiem kryminalnym w tle, tajemniczym artystą z umysłem ostrym jak brzytwa w otoczeniu renesansowego Mediolanu, który musiał być w tamtych czasach przepiękny. 

Humorystyczna, ciekawa i przewrotna – warta uwagi i przeczytania. Polecam!

sobota, 25 maja 2019

"Ręce ojca"




Pochodzenie człowieka, jego korzenie i świadomość swojej historii to istotne elementy w życiu ludzi. Chyba większość z nas czuje się komfortowo z taką wiedzą. Człowiek ma wtedy podstawy swojej tożsamości, wie, czego może się spodziewać i jakie cechy charakteru mają osoby z najbliższego otoczenia. Wiadomo, że każdy człowiek jest inny, a przez różne cechy osobowości mogą występować nieporozumienia. Ale człowiek posiadający wiedzę o swoim pochodzeniu, przeszłości przodków jest spokojniejszy i albo pogodzi się z tym stanem rzeczy, albo będzie próbował zmienić to na lepsze.

Co zrobić w przypadku, gdy człowiek nie zna historii swojej i swoich najbliższych? Czy poznanie prawdy i odkrycie tajemnic z przeszłości może być oczyszczającym doświadczeniem i ułatwi życie? Czy odkrycie swojej drogi jest początkiem czegoś nowego, lepszego? Z takimi rozterkami zmagała się główna bohaterka książki „Ręce ojca” Aleksandry Julii Koteli. 

Główna bohaterka książki – młoda dziewczyna żyje przez wiele lat ze swoją matką. Ich relacje nie układają się najlepiej, Julia bowiem ma swój świat i wydaje się być twardo stąpającą po ziemi dziewczyną. Jest przeciwieństwem swej matki, która prowadzi bardziej bujne życie towarzyskie od córki. Julia nie zna swojego ojca, pamięta go jedynie z jednej fotografi,, na której ojciec trzyma ją na rękach. Julia ma w pamięci ten obrazek i pragnie poznać swojego ojca. Postanawia więc wybrać się w podróż do Niemiec, aby poznać szczegóły historii najbliższej osoby jej otoczenia. Teoretycznie najbliższej, a praktycznie osoby obcej, której wcale nie zna i której nie miała okazji poznać. Dziewczyna znajduje się na rozstaju dróg pomiędzy Polską, a Niemcami. W Niemczech mieszka babka Julii i zarazem mama jej taty i to właśnie w Niemczech ma początek historia jej ojca. 

Poznanie prawdy nie jest jednak takim prostym zadaniem, jak mogłoby się wydawać. Im bardziej Julia chce poznać prawdę, tym bardziej osoby, które znały jej ojca próbują zataić pewne fakty z jego życia. Wszystko wydaje się zagmatwane i podejrzane, a sytuacja robi się napięta, kiedy w całej historii pojawia się wątek kryminalny… Czy Julia pozna fakty z życia jej ojca i rodziny? Czy informacje te okażą się zbawienne dla jej życia, czy wręcz przeciwnie? Przeczytajcie książkę „Ręce ojca”, a wspólnie z Julią poznacie jej rozterki i odkryjecie prawdę. 

„Ręce ojca” to książka, która skłania do refleksji. To połączenie romansu, kryminału i powieści drogi. Główna bohaterka bowiem jest nieustannie w drodze i szuka odpowiedzi na ważne, nurtujące ją pytania. Te odpowiedzi mają pomóc bohaterce w przyszłości, zrozumieniu swoich bliskich, ale także jej samej. To niełatwa droga pomiędzy polską, a Niemcami, szukaniem swej tożsamości i odkrywaniem przeszłości swojej rodziny. Czytając książkę sama zastanawiałam się, czy prawda zawsze jest potrzebna człowiekowi do życia, czy może jednak niektórych rzeczy lepiej jest nie wiedzieć… Do końca tej opowieści nie wiedziałam, jak postąpi główna bohaterka. Nie wiem, co ja zrobiłabym na jej miejscu. A Wy, jak myślicie, co jest lepsze? Błoga nieświadomość, czy trudna prawda, z którą trzeba będzie żyć? Zachęcam Was do przeczytania książki „Ręce ojca”. 

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Janka.

poniedziałek, 13 maja 2019

"Wietrzny wojownik"



Ahoj przygodo! Wakacje, jezioro, młodzi ludzie i wiatr w żaglach. Beztroski, piękny czas połączony ze sportową rywalizacją sprzyja rozwijaniu kondycji fizycznej, różnych umiejętności i sprawności oraz relacji społecznych. Do tego urokliwe otoczenie, zielone krajobrazy, czyli przyjemne z pożytecznym, można by powiedzieć. Każda głowa jest pełna marzeń i nadziei na szczęście i pozytywne rzeczy. Sama osobiście rozmarzyłam się i bardzo chciałabym znaleźć się w takim pięknym otoczeniu. Czy jednak wszystkie nadzieje i cele warte są, aby spełniać je za wszelką cenę? Za cenę przyjaźni? Zapraszam Was dzisiaj na recenzję książki „Wietrzny wojownik” Adama Molendy. 

Ekipa młodych ludzi spędza wakacje na obozie żeglarskim w Żywcu. Młodzi chłopcy mają sporo frajdy ze wspólnych treningów i z chęcią spędzają razem czas. Wszyscy bardzo cenią dotychczasowego trenera Gazdę, który swoim doświadczeniem, umiejętnościami i postawą może śmiało być uważany za wzór godny naśladowania. Przyjaciele z obozu są dość zgrani, każdy z nich wprowadza radosny nastrój i wszyscy cieszą się wakacjami. Wśród obozowiczów rozkwitają nowe znajomości, niektórzy z bohaterów spoglądają nieśmiało w stronę dziewczyn, które również od czasu do czasu zerkają na chłopców. Powoli wszystko podąża w swoim kierunku, czas mija dość spokojnie. Aż do momentu, w którym pojawia się nowy trener o przezwisku Hiszpan. Hiszpan znany jest ze swojego żywiołowego i nieprzewidywalnego charakteru. Młodzi ludzie spoglądają na niego z rezerwą i niechęcią, ponieważ styl bycia i charakter tego trenera jest dosyć zmienny i nietypowy. I właśnie zmiana trenera powoduje także zmianę dotychczasowych, poukładanych relacji przyjaciół. Każdy z młodych chłopców chciałby odnosić jak najlepsze wyniki w zawodach, a w tym sporcie ważna jest współpraca. Jednak trener Hiszpan ma inny plan na sukces i swoją wizję skrupulatnie wprowadza w obozowe życie… Czy takie postępowanie podoba się wszystkim bohaterom książki? Jaki będzie finał wakacyjnej przygody? Sięgnijcie po „Wietrznego wojownika”, a poznacie szczegółowo losy bohaterów tej książki. 

„Wietrzny wojownik” to opowieść o przyjaźni, sporcie, relacjach międzyludzkich i postawach, jakie człowiek pokazuje w różnych sytuacjach. Mimo tego, że książka przeznaczona jest bardziej dla młodzieży to przypadła mi do gustu. Książkę można zaliczyć do tych z gatunku przygodowo – młodzieżowych, a więc znajdziemy tutaj malutkie wątki miłosne, sportową rywalizację, przygody i elementy psychologii, które ujawniają się w zachowaniach młodych bohaterów w różnych sytuacjach. Fabuła osadzona w pięknym otoczeniu pozwala zrelaksować się i „odpłynąć” myślami w jakieś urocze miejsce na ziemi. Szczegółowe opisy, fachowe nazewnictwo żeglarskie dodaje charakteru całej historii. Książka nie jest przesłodzona – znajdziemy w niej momenty wesołe, jak również bolączki, z którymi zmagają się młodzi bohaterowie. Historia z pewnością jest cenną lekcją o przyjaźni i pokazuje jak ważna jest lojalność, szczerość i uczciwość w stosunku do ludzi i swoich przekonań. Książka ukazuje relacje międzyludzkie świata młodych i bardziej dorosłych ludzi. Myślę, że to dobra książka, którą spokojnie można polecić młodzieży.

Za możliwość przeczytania lektury dziękuję wydawnictwu Akronim.

sobota, 11 maja 2019

"Fruwające figurki"



Każdy z nas mniej lub bardziej marzy o cudownym życiu. Większość myśli, że miłoby było pławić się w luksusie, móc cieszyć się dużymi pieniędzmi, a co za tym idzie być adorowanym przez płeć przeciwną i często z tego korzystać. „Szpanować” przed znajomymi i rodziną, być człowiekiem sukcesu. Byleby ten sukces zbudowany był uczciwą i dobrą pracą. Gorzej jest, jeśli to wymarzone życie buduje się na kłamstwie, oszustwach i zdradach… Czy w życiu chodzi tylko o to pieniądze? Jak w dzisiejszym świecie żyć godnie i dostatnie nie robiąc nikomu krzywdy? Czy „żądza pieniądza” to gra warta świeczki, kiedy można mieć wiele do stracenia? O pieniądzach, miłości i relacjach damsko – męskich w książce „Fruwające figurki” Adama Molendy. 

Bohaterowie tej historii to rodzina Żyłów i Gronów. Zwyczajni z pozoru ludzie, spotykają się od czasu do czasu w swych domach i obmyślają sposoby na pomnożenie majątku. Obydwie rodziny chciałyby cieszyć się dostatkiem i pieniędzmi, które tak bardzo pragną mieć. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dwie rodziny jako tako się ze sobą dogadują. Planują, kalkulują co można zrobić, aby się wzbogacić i żyć dostatnie. Jednak te pozornie dobre relacje są tylko przykrywką… Obydwa małżeństwa marzą o cudownym życiu i zrobią wszystko, aby to osiągnąć. Pomysł rozkręcenia biznesu i założenia wspólnej spółki, która na pewno przyniesie zyski obu stronom wydawał się dość dobry. Każda ze stron miała dołożyć wszelkich starań, aby wszystko ruszyło zgodnie z planem. Jednak problem zaczął się wtedy, kiedy jedna z rodzin nie kwapiła się do włożenia swoich pieniędzy we wspólny interes. Wykształcony Artur Grono w przerwach od rozkręcenia biznesu za namową swego ojca rodziny niechętnie postanawia napisać pracę doktorską. Po poradę chodzi do profesora Baden – Siemanko, który okazuje się bardzo nietypowy w swoich naukowych poglądach. Artur jest zniesmaczony, jednak nieco zaintrygowany fascynacjami profesora do tematów dosyć nietypowych jak na profesora… Co wyniknie z tej całej mieszanki wybuchowej dwóch rodzin i pozostałych postaci, których spotkał na swojej drodze Artur Grono? Przekonajcie się sami i przeczytajcie „Fruwające figurki”. 

„Fruwające figurki” to książka intrygująca, jednocześnie nieoczywista, a jednak wiele spraw łatwo można odczytać podczas lektury. Autor zawarł w swej książce dużą dawkę erotyzmu, humoru, ale chwilami „czarnego humoru”, który ukazuje mroczną stronę człowieka i jego przywary. Historia porusza temat miłości, przyjaźni, moralności, lojalności i uczciwości. Barwni bohaterowie, którzy z jednej strony chcą poprawić sobie życiowy byt, a z drugiej nie potrafią sobie poradzić z najprostszymi rzeczami, na przykład z byciem asertywnym w sytuacjach, które tego wymagają. Sama asertywność wydaje się być z pozoru łatwa, jednak prosta nie jest, kiedy nie ma się dość siły, by powiedzieć „STOP” sytuacjom, ludziom i rzeczom, które nam szkodzą. W tej książce można odnieść wrażenie, że bohaterowie myślą w swojej głowie jedno, a i tak robią drugie. Dla świętego spokoju, przed obawą „co ludzie powiedzą” jeśli postąpi się tak, a nie inaczej. Książka uświadamia, że decyzje, które podejmujemy często wpływają na nasze późniejsze życie. Dlatego trzeba podejmować je tak, aby samemu sobie nie szkodzić. Wystarczy tyko otworzyć szeroko oczy i umysł, aby intuicyjnie wyczuć, co jest dobre. „Fruwające figurki” to książka, która daje do myślenia i ukazuje, jak łatwo można zatracić się w swoich marzeniach i w drodze do ich spełnienia. Historia zawarta w książce ujawnia dużo słabości człowieka, którym bardzo łatwo jest manipulować. Można śmiało powiedzieć, że człowiek jest kruchy i delikatny jak porcelanowa tytułowa „figurka”, która za sprawą jednego, nieprzemyślanego ruchu może łatwo ulec zniszczeniu…

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu AKRONIM.

sobota, 4 maja 2019

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA "Drwal"



Ulice, samochody, zgiełk, zanieczyszczenia, szarość dnia codziennego, szybka kariera. Nieustanny wyścig szczurów i walka o przetrwanie to zdecydowanie nieodłączne elementy miejskiego życia. Jestem pewna, że większość ludzi żyjących w mieście przekonała się o tym na własnej skórze. Życie w mieście ma też swoje zalety i czasami potrafi być piękne, jednak to nie do końca to samo, co przebywanie z naturą. 

Wyobraźcie sobie teraz zielony las, a w nim ciszę, spokój i odgłosy przyrody. Uroczy, drewniany domek znajdujący się z daleka od ludzi. Życie toczy się własnym, wolnym ale stałym rytmem.  Nie ma w nim stresu, pośpiechu i nieustającego pędu. Las odmierza czas zgodnie z naturalnym zegarem, jaki stworzyła matka natura. Coś się odradza, coś umiera, ale wszystko to jest szczegółowo zaplanowane i tworzy życia krąg. W lesie trzeba jednak liczyć tylko na siebie, jeżeli nie ma się obok siebie drugiego człowieka. Trzeba cechować się zaradnością i umiejętnością przewidywania. Z jednej strony miasto, z drugiej las. W którym miejscu czylibyście się lepiej? W zgiełku miasta, w którym codziennie mijacie się z ludźmi, których nie da się policzyć? Czy jednak w lesie, z daleka od wszystkiego i wszystkich? Czy można żyć w nieskończoność w samotności? Zapraszam na przedpremierową recenzję książki „Drwal”. 

Jason Parker to nieco zbuntowany, młody mężczyzna, który od kilku dobrych lat mieszka w swojej samotni w lesie. Własnymi rękoma zbudował drewiany dom i wiedzie bardzo spokojne życie, z daleka od miejskiego zgiełku i problemów. Jest mu z tym bardzo dobrze i ceni swą samotność. Jason unika ludzi, stroni od nich i wręcz niechętnie podejmuje wszelkie społeczne kontakty. Chłopak jest artystą, który rzeźbi z drewna piękne prace. Nie jest jednak sławny i nie dąży do tego, chociaż mógłby na tym zrobić duże pieniądze i zdobyć popularność. Pewnego dnia nieoczekiwanie ktoś zaburza mu jego codzienny spokój... W progach jego drewnianego domu staje atrakcyjna dziewczyna, która okazuje się być początkującą dziennikarką. Samantha wydaje się bardzo natrętna i za wszelką cenę chce porozmawiać z tajemniczym mężczyzną. Jason początkkowo z dystansem podchodzi do dziewczyny, jednak los tak krzyżuje ich plany, że chcąc nie chcąc są na siebie skazani. Ten silny fizycznie, ale nieco niedostępny mężczyzna za sprawą losowego przypadku powoli przekonuje się do radosnej i dobrej dziewczyny. Jason otwiera swoje złamane kiedyś serce na nową kobietę i widzi jakiś promyczek nadziei na spełnienie swoich marzeń... Czy jednak wszystko wygląda tak dobrze, jak on to widzi swoimi oczami? Czy z pozoru radosna Samantha jest tym, za kogo uważa ją Jason Parker? Zaproście do swojego domu „Drwala”, a przekonacie się, jak to dokładnie było. 

Z dużą ciekawością czekałam na kolejną książkę Kasi Haner. „Drwal” opisywany jest jako książka inna niż dotychczasowe książki autorki. I muszę powiedzieć, że jest to prawda. „Drwal” jest subtelną historią i bardzo różni się od książek z serii mafijnej, czy dwóch tomów „Sponsora”. „Drwal” to moim zdaniem coś nowego, co bardziej przypadło mi do gustu niż nieustanne gangsterskie porachunki, czy biedne dziewczyny, które przypadkowo poznają na ulicy „księcia z bajki” w wypasionym samochodzie i z grubym portfelem. 

Kasia Haner stworzyła ciekawą historię, która wprowadza spory powiew świeżości. Fabuła wprowadza czytelnika w inny klimat, a nawet świat, który bardzo mi się podoba. Przez większość czasu głównym miejscem akcji jest las, a dzięki temu ja czytając tę książkę miałam w głowie obraz zielonych drzew, mgły unoszącej się nad łąką i ciszy. Było to bardzo relaksujące i przyjemne uczucie. Jedyny mój maleńki „zarzucik” to zbyt mało szczegółowych opisów przyrody, który powodował u mnie mały niedosyt. Brakowało mi bardziej rozbudowanych opisów otoczenia. Moim zdaniem obszerniejsze i bardziej szczegółowe opisy przyrody wyszłyby na „plus” i dałyby jeszcze piękniejszy efekt całej historii 😊. Mimo tego uważam, że autorka zrobiła kawał dobrej roboty i taka subtelniejsza lektura bardzo przypadła mi do gustu. Jestem pozytywnie zaskoczona nową książką i uważam, że jest warta przeczytania. Historia Jasona i Sam zaskakuje, stopniowane napięcie sprawia, że czytelnik jest w ciągłej niepewności, co będzie dalej i jakie kroki poczynią bohaterowie książki. „Drwal” to pikantno – łagodna historia, która zapada w pamięć. Ukazuje słabości i siłę wewnętrzną człowieka, który jednak potrzebuje do życia towarzystwa drugiej osoby. 

Zachęcam Was do lektury „Drwala” – poznacie nowe oblicze autorki
i przeżyjecie podróż do leśnego świata tajemnic. 

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Editio Red oraz Kasi Haner.

„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...