środa, 27 listopada 2019

"Szepty gwiazd", Anna Łajkowska



Tytuł książki: „Szepty gwiazd”
Autor: Anna Łajkowska
Data wydania: 16.10.2019 r.
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Dragon

Odkąd pamiętam zawsze lubiłam patrzeć w niebo. Zachwyca mnie widok ciemnogranatowego nieba usłanego nieskończoną liczbą maleńkich, świecących punkcików. Oglądanie gwiazd ma w sobie coś magicznego, niezależnie od tego, skąd na nie patrzę, to za każdym razem czuję to samo miłe odczucie. Nieważne, czy oglądam je gdzieś za miastem przy ognisku, z okna mieszkania, czy spacerując późną, letnią porą. Czasami myślę sobie, że nasz los zapisany jest gdzieś w gwiazdach, a cała ta kosmiczna energia, która gdzieś tam w oddali płynie po części ma wpływ na nas i nasze decyzje. Czy jednak wszystko jest zapisane w gwiazdach? Czy z pomocą wyższych sił wspólnie z twórcą tego świata jesteśmy w stanie przewidzieć, co się wydarzy w przyszłości? Oczywiście nie, ale patrząc w gwieździste niebo, szczególnie w okresie okołoświątecznym na sercu robi się jakoś cieplej i możemy bardziej wierzyć w spełnienie swoich celów. A co było zapisane w gwiazdach bohaterom książki „Szepty gwiazd”? Zapraszam na moją opinię o lekturze.

„Szepty gwiazd” to książka o kilku bohaterach, którzy zmagają się z przedświąteczną rzeczywistością. I tak możemy poznać życie kobiety, matki dwójki brzdąców, która pragnie zrobić wszystko idealnie i pod linijkę. Widać, że ma hopla na punkcie porządku i dobrej organizacji. Wszystko idzie sprawnie, aż do pewnego dnia… Kolejną bohaterką, która bardzo wyraziście wyłania się na kartach książki jest Agata – rudowłosa piękność, za którą oglądają się mężczyźni. Agata wiedzie z pozoru ciekawe i ułożone życie, jednak w pewnym momencie coś w sferze rodzinnej zaczyna bardzo mocno zgrzytać. Kolejnymi bohaterami, których poznajemy jest para spodziewająca się dziecka. Bardzo wyczekują swojego drugiego dzieciątka, niestety sprawy zdrowotne nieco się komplikują, a w ich życiu zaczyna gościć strach i zmartwienie… Kolejnym bohaterem jest ojciec samotnie wychowujący dwójkę młodych ludzi. Całej rodzinie jest ciężko, ponieważ brakuje w niej kobiecego ciepła… Czy ich losy wreszcie się poukładają? W końcu święta to magiczny czas – czas cudów – i każdy może bardziej mieć nadzieję na lepszy los i przychylność gwiazd.

Początek książki mnie zaciekawił, choć brakowało mi w nim całej otoczki magii świąt. Nie było białego puchu cichutko prószącego na szare ulice, a wręcz była ukazana cała szarość, plucha i brzydota polskiej zimy, którą mamy standardowo od kilku dobrych lat. Mnogość bohaterów, szeroka wielowątkowość sprawiła, że momentami byłam mocno zagubiona kto, jest kim, kto jest z kim i jakie problemy życiowe mają poszczególne postacie. Oczywiście piękna, świąteczna okładka mnie zauroczyła i miałam nadzieję na słodko – gorzką obyczajówkę w świątecznym stylu, a dostałam zupełnie coś innego, co było dla mnie trochę zaskakujące. Moim zdaniem sam pomysł na ukazanie bardziej gorzkiej strony życia bohaterów był dobry, jednak te wszystkie koneksje i powiązania były dla mnie w pewnym momencie lektury zbyt skomplikowane. Brakowało mi skrótowego opisu bohaterów na początkowej lub końcowej stronie powieści dla czytelnika, w celu uporządkowania sobie wszystkich wątków. Gorzkie życie i problemy bohaterów nie wprowadziły mnie za bardzo w dobry nastrój, ale dzięki temu miałam czas na refleksje, momenty wzruszenia i zaskoczenia. Nie oceniam tego negatywnie, ponieważ biorąc to wszystko pod uwagę cała ta historia sprawia wrażenie bardzo realnej i życiowej. Nie jest zbyt przesłodzona i infantylna w swej treści, raczej czytając tę książkę czytelnik twardo stąpa po ziemi i sam zastanawia się nad swoim życiem i postępowaniem (przynajmniej tak było w moim przypadku). Zakończenie tej historii wprowadza w niepewność i nieco tajemniczy nastrój, a ja mam wrażenie, że dzięki takiemu obrotowi spraw poznamy dalsze losy bohaterów w kolejnej części książki. Z ciekawości sięgnęłabym po 2 tom, o ile taki powstanie.

„Szepty gwiazd” to powieść obyczajowa, w której nie zaznacie dźwięku dzwonków sań i beztroskiego śmiechu bohaterów podczas wigilijnej wieczerzy. To opowieści dosłownie z życia wzięte, które ukazują bardziej realny obraz spędzania świąt większości ludzi i skomplikowane relacje międzyludzkie. W wielu przypadkach nie jest to beztroski i piękny czas, który tak bardzo pokazują nam reklamy przedświąteczne. W tej rzeczywistości często nie ma uśmiechniętej i zgodnej rodziny, wypoczętych i jak zawsze pięknych gospodyń domowych, dzieci, które wypatrują sań i reniferów Mikołaja. To smutne, ale prawdziwe. Owszem, święta to czas bardzo wyjątkowy, w którym ludzie są jakby bardziej życzliwsi względem siebie i czuć wszechogarniającą magię świąt, jednak nie jest to cukierkowy obrazek. Zawsze musi coś pójść nie tak, ktoś komuś powie o jedno przykre słowo za dużo lub nie powie zupełnie nic, choinka będzie niedostatecznie przystrojona, ktoś zazdrosnym okiem spojrzy na nas, ktoś inny będzie siedział z telefonem w ręku wyczekując, kiedy wreszcie zakończy się siedzenie z rodziną, z którą na co dzień ma się niewiele do powiedzenia. Smutne, ale prawdziwe i zupełnie gorzkie. Czy więc święta mają być właśnie takie? Szare, gorzkie i męczące? Nie o to w tym wszystkim chodzi, aby się „urobić po pachy”, żeby później paść z wycieńczenia na fotel i przespać wieczór. Wystarczy chwilę zastanowić się nad swoimi priorytetami i przypomnieć sobie, co tak naprawdę jest ważne w tym wyjątkowym czasie i również po świętach mieć to na uwadze…

„Szepty gwiazd” to książka wyjątkowa – nie zaznacie tutaj za dużo świątecznej słodkości, raczej przedświąteczną gorączkę połączoną z szarą rzeczywistością. Realny obraz świąt wielu ludzi. Polecam lekturę.

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Dragon.

czwartek, 21 listopada 2019

"Ogród Lorenza", Françoise Bourdin



Tytuł książki: „Ogród Lorenza”
Autor: Francoise Bourdin
Data wydania: 18.09.2019 r.
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Dragon

Każdy człowiek w swoim życiu pragnie spełniać swoje marzenia, być może jedne bardziej realne, a inne nieco trudniejsze do wykonania. Ale kto powiedział, że niemożliwe do spełnienia? Mówi się powszechnie, że dla chcącego nic trudnego, ale to troszeczkę bardziej skomplikowana sprawa. Można chodzić z głową w chmurach, owszem, ale co z tego wyniknie? Przez chwilę będzie człowiekowi lepiej, przyjemniej, gdy zanurzy się w ten cudowny świat marzeń. Można także twardo stąpać po ziemi i powolutku dążyć do realizacji swoich najskrytszych celów. Choćby droga była najbardziej trudna i wyboista to krok po kroku, pokonując wszelkie wzniesienia i przeszkody wszystko jest do spełnienia. Wielu z Was może stwierdzić, że to niemożliwe, że życie to nie bajka, w której wszystko łatwo przychodzi, a marzenia się realizują. Ja należę do tego typu ludzi, którzy są realistami, a częściej nieco pesymistami, ale skrycie marzę o wielu rzeczach i mam nadzieję, że za sprawą swoich decyzji i działań kiedyś będę mogła cieszyć się ich spełnieniem. Zapraszam Was na piękną podróż do świata przyrody, marzeń i miłości. Zapraszam na moje wrażenia po lekturze pięknej książki „Ogród Lorenza”.

Lorenzo to młody i prężnie działający weterynarz z powołania, który na swoim koncie ma wiele sukcesów. Jego największym sukcesem jest stworzony od podstaw przez niego ogród zoologiczny, któremu przyświecają miłość do zwierząt i dbałość o przestrzeganie zasad ekologii. Mimo bardzo restrykcyjnych zasad obowiązujących w ogrodzie, miejsce to wzbudza wśród zwiedzających ludzi zachwyt i podziw. Lorenzo z ogromną miłością, pasją i z wielką dbałością o każdy szczegół stworzył istny raj dla zwierząt. A nie jest to byle jaki raj, bowiem w jego ogrodzie dziko żyjące zwierzęta zwiedzający mogą ujrzeć w ich naturalnym środowisku z naprawdę bardzo bliskiej odległości. Ta dbałość o szczegóły, a szczególnie o dobro zwierząt sprawia, że o ogrodzie Lorenza robi się coraz głośniej. Rodzina Lorenza w większości jest dumna z jego sukcesu. W realizacji planów bohaterowi kibicuje matka, dwie siostry oraz brat. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie złośliwe docinki ojczyma, który na każdym kroku stara się wszystkim pokazać nieudolność Lorenza. Skąd tyle jadu i złośliwości w tym mężczyźnie, skoro jego przybranemu synowi w sferze zawodowej układa się dobrze? Względny spokój i poukładane życie ustalone według harmonogramu prac parku zakłóca pojawienie się nagle w jego życiu byłej miłości – pięknej Julii, z którą snuli w latach studenckich plany na przyszłość. Czy dotychczasowe w miarę spokojne życie Lorenza zmieni się pod wpływem Julii?  

„Ogród Lorenza” to niezwykle barwna powieść obyczajowa, która mnie urzekła swoim pięknem. Zarówno pomysł na fabułę, wyraziści bohaterowie i akcja, która nie pozwoliła mi się nudzić sprawiły, że moje odczucia w trakcie lektury i po są bardzo pozytywne. Do gustu przypadli mi bohaterowie, którym daleko jest do nijakości. Każdy jest dobry w różnych dziedzinach, każdy z nich ma swoje zainteresowania, którymi mniej lub bardziej się zajmuje. Mimo tego, że Lorenzo jest przybranym synem i przyrodnim bratem swojego rodzeństwa to jest postacią, która wzbudza respekt i podziw. Jego aparycja, włoska uroda przystojnego mężczyzny przyciągają wiele spojrzeń atrakcyjnych kobiet. Mocno zakorzenione poczucie przywiązania do ukochanych Włoch i rodzinnych korzeni, o których nigdy nie zapomniał sprawiają, że jest silnym charakterem. Lorenzowi nie straszna jest krytyka ojczyma - Francuza z krwi i kości - do której już się przyzwyczaił, ani jego jawna niechęć okazywana na każdym kroku. Lorenzo według mnie jest postacią pozytywną mimo nakreślenia go jako człowieka nieco wykluczonego z „idealnej” rodziny i przypięcia mu łatki „czarnej owcy”. Mimo przeciwności losu nie poddaje się, idzie do przodu i walczy o swoje ideały. Bezinteresowne oddanie i miłość do zwierząt dodaje mu sporo uroku i wrażliwości. Książka jest naprawdę wciągająca, akcja nieustannie się rozwija, i wprawia w zaciekawienie, a wątek miłosny jest do samego końca nieodgadniony. Ja bardzo polubiłam tę historię – znalazłam w niej ciepło, nutkę melancholii, motyw nawiązania do rodzinnych korzeni i przynależności do rodziny w ogóle. To moje pierwsze spotkanie z autorką Francoise Bourdin i muszę powiedzieć, że bardzo udane.

„Ogród Lorenza” to piękna opowieść o sile miłości do zwierząt i ludzi, przynależności do rodziny i dążeniu do realizacji marzeń. Polecam lekturę!

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Dragon.


poniedziałek, 18 listopada 2019

"Odkąd cię poznałam", Iwona Sobolewska




Tytuł książki: „Odkąd cię poznałam”
Autor: Iwona Sobolewska
Data wydania: 02.10.2019 r.
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Dragon

Czy miewaliście czasami w swoim życiu uczucie „deja vu”? Wrażenie, że jakiś moment już kiedyś się wydarzył z jednoczesnym przeczuciem, że nie jest to możliwe? Ja miałam takie uczucie kilka razy. To dosyć dziwne, a zarazem fascynujące zjawisko. Mam wrażenie, że bohaterowie książki „Odkąd cię poznałam” w pewnym momencie doznali tego uczucia. Czy lektura książki z piękną okładką mnie zauroczyła? Zapraszam na moją opinię.

Blanka to młoda dziewczyna, która twardo stąpa po ziemi i buduje wokół siebie solidny mur tajemniczości. Dziewczyna jest intrygująca, inteligentna i bardzo atrakcyjna, co widać w zachowaniu jej rówieśników. Blanka jednak zdecydowanie nie jest typem „głośnej” dziewczyny, która lubi brylować w męskim gronie. Dziewczyna słynie raczej z ciętego języka i celnych ripost, które często zadziwiają zarówno jej koleżanki i kolegów. Blanka to typ samotniczki, która podąża własnymi drogami, a jej najwierniejszą przyjaciółką jest psinka Chinua, która towarzyszy jej od kilku lat. Na pierwszy rzut oka dziewczyna może sprawiać wrażenie trochę nieprzyjemnej w obejściu osoby, która na wszelkie próby nawiązania relacji społecznych reaguje dosyć nerwowo. Za jej zachowanie odpowiadają dramatyczne wydarzenia z przeszłości, od których Blanka nie może się uwolnić i właśnie to nie daje jej spokoju. Dziewczyna ma swoje sprawdzone grono znajomych, z którymi od czasu do czasu się spotyka, lecz nie opowiada im zbyt wiele o swoim życiu i emocjach. Wszystko zaczyna się zmieniać w momencie pojawienia się pewnego chłopaka, o bardzo podobnym, zadziornym charakterze, co ona. Czy z tego wyniknie coś dobrego? 

 „Odkąd cię poznałam” to książka, z którą mam „twardy orzech do zgryzienia”. Na początku lektury książka zapowiadała się dosyć ciekawie. Intrygująca i nieco zadziorna bohaterka, która za sprawą dramatycznych doświadczeń twardo stąpa po ziemi i buduje wokół siebie mur tajemniczości. Nie zwierza się nikomu ze swoich myśli, przeżyć, a na wszelkie próby nawiązania relacji społecznych reaguje w dosyć asertywny, a niekiedy niegrzeczny sposób. Ma się wrażenie, że bohaterka nieustannie ucieka przed wspomnieniami i do pewnego momentu jej się to udaje. Z jednej strony ją rozumiem, bo ja sama nie jestem za bardzo wylewna. Jednak mniej więcej w drugiej połowie książki historia zaczęła mi się niebezpiecznie przedłużać, a akcja jakby utknęła w martwym punkcie. Cały czas czytamy o rozterkach z natury relacji społecznych, zazdrosnych koleżankach spoglądających na Blankę nieprzychylnym okiem i problemach dnia codziennego Blanki i jej kompanów, ale...  jak dla mnie nic z tego nie wynika. 

To wszystko nie do końca mnie przekonało, raczej momentami miałam ochotę odłożyć książkę i już do niej nie wracać. Ciekawość jednak wzięła górę i skończyłam jej lekturę. Czy książka mnie zaskoczyła? W zasadzie to niestety nie. Miałam nadzieję na zupełnie coś innego. Oczekiwałam ciepłej lektury, która z jednej strony będzie trzymać w napięciu, a z drugiej dostanę dużo dobrych emocji. W moim odczuciu była to zbyt długa i powtarzająca się historia młodzieżowa. Brakowało mi jakiegoś przełomu, momentu, który chwyci mnie za serce, a jedyne co odczułam to to, że główna bohaterka i jej koledzy zaczęli mnie bardzo irytować. Myślę, że książka bardziej spodoba się młodszym czytelniczkom, które dopiero wkraczają w ten „dorosły” świat i borykają się z problemami sercowymi. Ale to tylko moje odczucia. Reasumując – książka miała potencjał, ale niestety mi osobiście nie do końca przypadła do gustu. A szkoda, bo zapowiadała się interesująco. 

„Odkąd cię poznałam” to książka o zmaganiu się ze swoją przeszłością, relacjach między nastolatkami i poszukiwaniu prawdziwej miłości. Myślę, że to dobra propozycja dla młodszych czytelniczek.

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Dragon.

środa, 13 listopada 2019

"Próba samobójcza Magdaleny Synockiej", Piotr Wilczyński




Tytuł książki: „Próba samobójcza Magdaleny Synockiej”
Autor: Piotr Wilczyński
Data wydania: 27.09.2019 r.
Okładka: miękka
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Novae Res

Kilkanaście lat temu byłam nieco „szarą myszką”, która borykała się ze swoimi kompleksami na punkcie wyglądu, samoakceptacją przez samą siebie i otoczenie. Na szczęście w pewnym momencie mojego życia trafiłam na kogoś, kto dostrzegł we mnie to „coś”, czego ja nie zauważałam. To zabawne, że człowiek patrząc na siebie widzi przeważnie same wady, a dobrych stron nie zauważa. Dobrze, że ludzie wokół nas czasami otwierają nam oczy i nie pozwalają się zapętlić w tym wypaczonym obrazie siebie. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że patrzę na siebie z nieco większą świadomością i dystansem, choć momentami nadal bywa różnie. Ale na pewno jest lepiej, niż było kiedyś i cieszę się z tego. Dlaczego o tym wszystkim piszę? Dlatego, że mam za sobą lekturę książki o dosyć mocnej tematyce. Jak było z samoakceptacją bohaterki tej książki? Zapraszam na moją opinię książki „Próba samobójcza Magdaleny Synockiej”.

Magda to młoda kobieta zamieszkująca w Londynie wraz ze swoją partnerką Agatą. Dziewczyny są młode, piękne, energiczne, zakochane w sobie i mogłyby „konie kraść”. Obydwie mają pracę, znajomych i życie na jako takim odpowiednim poziomie. Wydawać by się mogło, że wiodą zwyczajne życie, tak jak większość ludzi. Jednak pod przykrywką zwykłego życia kryje się coś więcej. Coś, co skutecznie utrudnia normalne funkcjonowanie jednej z nich, a tym samym i drugiej. Magda od kilkunastu lat boryka się ze swoimi demonami przeszłości, co sprawia, że jest bardzo odizolowana od otoczenia. Unika wszelkich kontaktów towarzyskich i żyje trochę jak zamknięta w bańce mydlanej, której pęknięcie może grozić nieprzewidywalnym zachowaniem. Magda ma za sobą dramatyczne doświadczenia, których nie chce ujawniać światu. Dziewczyna obwinia się o wiele rzeczy, jednak dla swojej partnerki codziennie zmaga się z rzeczywistością i stara się jako tako funkcjonować. Jednak nie zawsze jej zmagania mają dobre skutki, a same chęci nie są wystarczające. Mimo ogromnego wsparcia partnerki Magdę nękają obrazy, które dosłownie nie dają jej spokoju. Życie Magdy to zdecydowanie nie bajka, a nie każda bajka ma przecież dobre zakończenie… Jak było w jej przypadku? Tego i wielu innych rzeczy dowiecie się podczas lektury książki „Próba samobójcza Magdaleny Synockiej”.

Lektura tej książki była dla mnie dosyć wstrząsającym doświadczeniem i długo zastanawiałam się, jak ubrać w słowa moje odczucia. Książka jest z pewnością poruszająca, a nawet wstrząsająca do tego stopnia, że czytając niektóre fragmenty byłam przerażona. „Próba samobójcza Magdaleny Synockiej” jak sam tytuł wskazuje ukazuje losy kobiety, która ma za sobą próbę samobójczą. Poznajemy bardzo wyrazistą bohaterkę, kobietę, która nosi przez całe swoje życie ciężki bagaż doświadczeń. Autor podjął się trudnego tematu choroby psychicznej, który jest relacjonowany z punktu widzenia samej bohaterki. Możemy zatem poznać myśli bohaterki, motywy pewnych jej zachowań, aby zrozumieć, co tak naprawdę nią kieruje. Książka należy do tych z serii trudnych, naszpikowana jest dużym ładunkiem emocjonalnym, niekoniecznie tym cukierkowym i pozytywnym dla czytelnika. Fabuła cały czas trzyma w napięciu i oczekiwaniu, co wydarzy się dalej i jakie decyzje podejmie bohaterka. Ja osobiście momentami miałam gęsią skórkę, a autor nieustannie skutecznie mnie zaskakiwał.

Myślę, że książka oddaje faktyczny obraz postępowania wielu osób po bardzo negatywnych doświadczeniach życiowych. Dzięki tej lekturze można sobie bardzo dokładnie wyobrazić, co odczuwa osoba, która zmaga się z natłokiem negatywnych emocji, brakiem akceptacji przez samego siebie i otoczenie. To takie jednoczesne „spalanie się” i „wołanie o pomoc” człowieka, który sama nie może poradzić sobie ze swoimi emocjami tkwiącymi głęboko w jej ciele i umyśle, nękającymi w dzień i w nocy. Ja osobiście w trakcie całej lektury byłam wstrząśnięta, jak zło od innych osób może wpłynąć na dalsze życie i funkcjonowanie tej pokrzywdzonej osoby i jaką krzywdę to wyrządza. Mimo całej powagi książki i trudnego tematu to lektura szła mi bardzo sprawnie i lekko. Myślę, że to zasługa lekkiego pióra autora, który ubrał ten trudny temat w sposób dostępny dla czytelnika, a jednocześnie starał się ukazać realny obraz osoby zmagającej się z chorobą. Moim zdaniem książka warta jest przeczytania.

„Próba samobójcza Magdaleny Synockiej” to książka ukazująca trudy zmagania się z chorobą i obrazami z przeszłości, które tkwią głęboko w pamięci. Trudna, momentami szokująca, ale na pewno warta uwagi. Polecam!

Za możliwość lektury książki dziękuję autorowi
Piotrowi Wilczyńskiemu.

piątek, 8 listopada 2019

"Niedaleko pada trup od denata", Iwona Banach




Tytuł książki: „Niedaleko pada trup od denata”
Autor: Iwona Banach
Data wydania: 16.10.2019 r.
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 320

Witajcie Kochani! Dziś mam dla Was dość nietypowe pytanie. Jakie macie podejście do wizji końca świata? Liczne przepowiednie, okrągłe daty zwiastujące nieuchronne uderzenie asteroidy w ziemię, wizje znanych jasnowidzów i wróżbitów… Czy coś w tym jest? Jedni pewnie pukają się w czoło na samą myśl o tych „rewelacjach”, a część doszukuje się ziarenka prawdy. Ja jestem tego zdania, że warto zachować umiar i zdrowy rozsądek. Co ma być, to będzie, ale z drugiej strony nie ma co popadać w paranoję. Co powiecie na to, żeby być przewidującym do tego stopnia i bunkrować się we własnym domu z zapasami na „czarną godzinę”? Pomysł wydaje się szalony? Może odrobinkę! Zapraszam Was na moje wrażenia po lekturze książki Iwony Banach „Niedaleko pada trup od denata”.

Emilia to trochę ekscentryczna kobieta, która mieszka sama w swoim domu w małym miasteczku. Kobieta ma doklejoną łatkę „wariatki”, ponieważ słynie z dosyć specyficznego stylu życia, który jest tematem plotek dla statecznych mieszkańców miasteczka. Emilia uzyskała tę niechlubną łatkę za sprawą bardzo dokładnych przygotowań do nieuchronnie zbliżającego się końca świata. Obwarowana licznymi zabezpieczeniami wokół swojego domu, przygotowana na najgorszą okoliczność, wzbogacona w zapasy konserw o różnych zawartościach, których smak i konsystencja pozostawiają wiele do życzenia, z uginającymi się od ciężaru nieprzeczytanych książek piwnicznymi półkami oraz hodowlą podejrzanych grzybków, których atlas przyrodniczy nie widział i które są nieznane nawet dla najbardziej wytrawnych grzybiarzy. Emilia ewidentnie ma swój cel w życiu, do którego dąży. Wszystko byłoby „po staremu”, gdyby nie pewien bardzo mroczny dzień, w którym kobieta odkrywa zwłoki swojego byłego męża we własnym domu. Ten dzień jest przełomowy i dopiero staje się początkiem „trupiej” passy, która zastaje mieszkańców spokojnej do tego dnia miejscowości. Trup za trupem, tajemnicze demony, dziennikarskie śledztwo, (nie)romantyczna miłość i koniec świata. To wszystko nie wróży niczego dobrego, ale gwarantuję Wam, że podczas lektury popłaczecie się… ze śmiechu! Po dalszy ciąg odsyłam Was do książki. 😊

„Niedaleko pada trup od denata” to komedia kryminalna, której lektura to rewelacyjna zabawa, przyjemność i dobry sposób na rozluźnienie. Znajdziecie tutaj elementu dobrego kryminału połączone ze świetną komedią. Będzie dużo o trupach, śledztwie, trudnych zagadkach do rozwiązania, świecie autorów bardzo poczytnych książek dla kobiet i oczywiście nieustającej wizji końca świata, który… kiedyś w końcu musi nastąpić. Mroczne połączenie rozlewu krwi, wizji zagłady z lekkością dobrego humoru. Ta książka sprawiła, że podczas czytania wybuchałam głośnym śmiechem do tego stopnia, że domownicy podejrzanie na mnie patrzyli. Ale nie zwracałam na to uwagi – najważniejsze, że dobrze się bawiłam podczas tej lektury. „Niedaleko pada trup od denata” to według mnie książka z „przymrużeniem oka”, w której autorka zawarła trochę ludzkich przywar. Lekkie pióro i styl autorki sprawiają, że książka nie jest nudna, ani zbyt trudna. Książka ta ma idealnie jak dla mnie wymierzone proporcje komedii kryminalnej, podczas której czytelnik zastanawia się, kto jest winny, a przy okazji dostaje solidną dawkę śmiechu, czarnego i dobrego humoru. Jak dla mnie książka jest rewelacyjna! Polecam wszystkim, którzy lubią się pośmiać podczas czytania i szukają miłej odskoczni od szarej rzeczywistości. 



„Niedaleko pada trup od denata” to solidna dawka kryminalnego dreszczyku niepewności, śmiechu i dobrego humoru. Polecam!

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Dragon.

poniedziałek, 4 listopada 2019

"Sprawa pechowca", Kroniki Klary Schulz, tom I



Tytuł książki: „Sprawa pechowca”, tom 1, seria Kroniki Klary Schulz
Autor: Nadia Szagdaj
Data wydania: 16.10.2019 r.
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 328
Wydawnictwo: Dragon

Detektyw – osoba, która swoimi wyjątkowymi umiejętnościami uważnego obserwowania, analizy i łączenia różnych faktów jest w stanie rozwikłać najbardziej tajemnicze zagadki. Czym według Was powinien cechować się dobry detektyw? Według mnie powinien być uparty, dociekliwy, ostrożny, dyplomatyczny i posiadaczem nerwów ze stali. Jestem pewna, że nie sprawdziłabym się w tej roli, w odróżnieniu od głównej bohaterki książki „Sprawa pechowa” Nadii Szagdaj. Czy kobieta może być dobrym detektywem, czy to zajęcie powinno być skierowane raczej do mężczyzn? Osobiście myślę, że mężczyźni nie kierują się emocjami w swoich wyborach w odróżnieniu od nas kobiet, dlatego lepiej nadają się do tej roli. Oczywiście nie twierdzę, że kobiety nie poradzą sobie w tym zawodzie. A jak poradziła sobie bohaterka I tomu kryminału Nadii Szagdaj? Zapraszam na moją opinię „Sprawy pechowca”.

W I tomie poznajemy przyszłą panią detektyw Klarę Schulz. Dowiadujemy się, dlaczego dobrze wychowana i dosyć majętna żona znanego i rozchwytywanego doktora Bernarda wybrała sobie nietypowe jak na tamte czasy (1910 rok) zajęcie dla kobiety. Zdeterminowana, uparta, dociekliwa i bardzo bystra – tak można by określić główną bohaterkę, która przypadkiem znajduje się w okolicznościach umożliwiających jej wykazanie się w roli detektywa. Klara sama bierze na siebie zadanie, jakim jest rozwikłanie sprawy tajemniczej śmierci znanego śpiewaka operowego. Mimo licznych sprzeciwów ojca – byłego policjanta, męża doktora i fałszywych uśmieszków policjantów Klara postanawia utrzeć im wszystkim nosa i pokazać, że dowiedzie swoich racji oraz udowodni, że jest dobra w tym, co robi. Jej bystre oczy i ciekawski charakter prowadzą ją na kilka tropów, których sprawdzenie okazuje się bardziej skomplikowanym zadaniem niż myślała. Sprawę komplikuje poczucie, że ktoś skutecznie utrudnia dochodzenie. Mimo licznych przeciwności Klara jednak się nie poddaje i w dalszym ciągu sprawdza swoje tropy. Czy kobieca intuicja i wrażliwość doprowadzą do dobrego zakończenia sprawy pechowca? Czy detektyw Shulz wyjdzie z tego śledztwa cało?

„Sprawa pechowca” to pierwszy tom z cyklu Kroniki Klary Schulz, autorstwa Nadii Szagdaj. To wciągający i bardzo realistyczny retro kryminał, którego lektura może przyprawić czytelnika o dreszcze. Autorka zawarła w książce bardzo realne opisy, które pobudzają wyobraźnię do tego stopnia, że podczas czytania niektórych fragmentów bałam się przejść z pokoju do łazienki. Przed oczami miałam drastyczne obrazy, które wywarły na mnie bardzo piorunujące wrażenie. Myślę, że to książka dla czytelników o mocnych nerwach, w moim odczuciu niektóre momenty były za bardzo drastyczne i z moją skłonnością do dużej wrażliwości ich lektura o północy przed pójściem spać nie wróży relaksu i spokojnego snu. Podobnie jak w poprzedniej książce autorki „Bella Donna”, którą miałam okazję przeczytać lektura ma fajny retro klimat – czytelnik razem z bohaterką przechadza się urokliwymi uliczkami w dzień, które nocą zamieniają się w pełne grozy miejsca. Zakończenie książki wyraźnie daje sygnał czytelnikowi, że to nie koniec tej historii i daje zapowiedź kolejnych tomów. Mimo brutalności niektórych opisów, które wywołały w mojej głowie strach, a na skórze ciarki jestem ciekawa dalszych losów detektyw Klary.

„Sprawa pechowca” to mocny kryminał w stylu retro. Lekkie pióro pisarki i sporo brutalnych fragmentów – to propozycja idealna dla fanów kryminałów o stalowych nerwach!

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Dragon.



„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...