niedziela, 31 stycznia 2021

„Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”, opracowanie zbiorowe



Tytuł książki: „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny”
Autor: Opracowanie zbiorowe: Maciej Siembieda, Mirosława Kareta, Jolanta Maria Kaleta, Sabina Waszut, Agnieszka Olejnik, Joanna Jax, Maria Paszyńska, Magdalena Wala, Agnieszka Janiszewska, Zofia Mąkosa, Magdalena Knedler
Kategoria: Literatura piękna
Data premiery: 16.09.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 368
Wydawnictwo Książnica
Moja ocena: 5/5

Z czym Wam się kojarzy taniec? Mi kojarzy się z wyrażaniem swoich emocji, ekspresji, wyzwalaniem swojej energii i demonstrowaniem swojego aktualnego nastroju. Taniec to pasja, hobby, sport, frajda, jeden ze sposobów na życie. Wiecie, że pszczoły też potrafią tańczyć? Oprócz bezcennej roli, którą odgrywają na naszej planecie posiadają takie umiejętności. Mimo swoich niewielkich rozmiarów widać, że są to bardzo inteligentne owady, które mają swój wypracowany system porozumiewania się. Poprzez taniec potrafią wskazać sobie wzajemnie drogę do miejsca, w którym mogą znaleźć atrakcyjne miejsce do zbierania pyłku oraz ostrzec przed niebezpieczeństwem i przygotować się do obrony gniazda. Obserwując te widowiskowe sceny oczami człowieka można odnieść wrażenie, że to wszystko jest zdumiewające i w tym miejscu nasuwa mi się pytanie, czy taniec potrafi uratować z opresji? 

Wojna zmieniła losy ludzi i świata na zawsze. Wyryła w pamięci wielu istnień piętno, utworzyła brutalną i ociekającą okrucieństwem historię, która powinna być dla nas jednocześnie przestrogą i nauką na przyszłość oraz wiedzą, o której nie powinno się zapomnieć. Czy pochodzenie i wygląd człowieka powinien być wyznacznikiem wartości ludzkiego życia? Czy w ogóle ktoś miał prawo oceniać, czy cudze życie jest, czy nie jest warte życia? Jedenaście opowiadań, w których ludzie walczyli o przetrwanie, lub pogodzili się ze swoim losem i spokojnie szli na śmierć. O podejmowanych decyzjach, które nie były łatwe i akceptowane przez otoczenie. O ludziach, którzy mieli wątpliwości, oraz o tych, którzy nie zastanawiali się ani przez chwilę. O pszczołach, zielonej trawie, miłości, nadziei, ale także o śmierci, zimnie, strachu, niepewności, zgliszczach. Wreszcie o tańcu, który choć na chwilę pozwalał zapomnieć o tym wszystkim, co dookoła się działo…

„Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny” to zbiór jedenastu opowiadań polskich autorek i autorów, którzy wspólnie stworzyli coś wielkiego. Powiem Wam szczerze, że bardzo bałam się tej lektury, ale tak emocjonalnie. Obawiałam się, że nie dam rady przeczytać tych pełnych emocji i okrucieństwa historii ze względu na ich trudną tematykę. Bardzo ciężko było mi się zebrać do lektury tej książki, jednak przemogłam się i gdy zaczęłam czytać to przepadłam. Przepadłam w każdym z tych jedenastu opowiadań i chłonęłam je całą sobą. Każda historia opisana przez autorów książki była dla mnie wyjątkowa i podziałała na moje najczulsze struny. Każde z opowiadań jest inne, jedyne w swoim rodzaju, ale każde bez wyjątku bardzo oddziałuje na wyobraźnię. Wszystkie zawarte w książce historie łączy wojna i okrucieństwo, które to osoby nazywające się ludźmi lub uważających siebie za „nadludzi” zgotowały innym, niewinnym ludziom. 

Czytając każde z tych opowiadań niejednokrotnie szeroko otwierałam oczy ze zdumienia, miałam łzy w oczach i cały czas nie mogłam uwierzyć, że wiele lat temu takie historie naprawdę miały miejsce na naszych ziemiach. Jestem pod ogromnym wrażeniem wrażliwości autorów, którzy podjęli się tego trudu i stworzyli coś, co porusza do głębi, wywołuje dreszcze na skórze, ucisk w gardle i łzy w oczach. Jedenaście opowiadań, jedenaście różnych historii, które warto przeczytać. Mimo całej tej brutalności i tematu wojny to w opowiadaniach można dostrzec między wierszami zalążki dobra i światełka nadziei, które kiełkowały w niektórych z postaci. Serdecznie polecam Wam książkę „Taniec pszczół i inne opowiadania o czasach wojny” i zachęcam do lektury.

Za współpracę i egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Książnica

poniedziałek, 25 stycznia 2021

„Dorzuć mnie do prezentu”, Agnieszka Błażyńska


Tytuł książki: „Dorzuć mnie do prezentu”
Autor: Agnieszka Błażyńska
Kategoria: Literatura obyczajowa, książka świąteczna
Data premiery: 10.11.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 208
Wydawnictwo Wielka Litera
Moja ocena: 5/5

Święta to czas, który większość z nas spędza w rodzinnym gronie. Chyba nikt nie chciałby obchodzić tych wyjątkowych dni w samotności, bo co to za sens i przyjemność? Niestety, czasami w życiu bywa tak, że los bardzo brutalnie weryfikuje nasze plany i stawia nas w sytuacji, w której czujemy się bezradni i nic nie możemy na to poradzić. Pandemia koronawirusa w 2020 roku właśnie zweryfikowała świąteczne plany wielu z nas i święta Bożego Narodzenia w niejednym domu wyglądały zupełnie inaczej. Może warto wyciągnąć z tego doświadczenia naukę na przyszłość i docenić obecność bliskich osób w swoim życiu?

Tegoroczne święta dla wielu bohaterów nie będą takie, jak zawsze. Nie będzie wspólnej celebracji przy stole, niektórych zwyczajnie zabraknie na wigilijnej kolacji i bożonarodzeniowych obiadach. Czym to jest spowodowane? Koronawirus skomplikował plany młodej Mai, która święta spędzi zamknięta w swojej kawalerce na kwarantannie. Jej jedyny kontakt z ludźmi ogranicza się do rozmów telefonicznych z koleżanką, która zostawia jej zakupy pod drzwiami i aspirantem o imieniu Sylwester, który przyjeżdża codziennie pod blok i kontroluje obecność Mai na kwarantannie. W niektórych domach jednak przygotowania do świąt trwają pełną parą. Paulina z całych sił stara się zorganizować najlepszą Wigilię w swoim małym mieszkaniu, niestety nie może liczyć na wsparcie swojego narzeczonego, dlatego cały ciężar świątecznych przygotowań spada na jej barki. Atmosfera przedświątecznej gorączki daleka jest od sielanki, a stres zaczyna się udzielać kobiecie, czy jednak to powinno być istotą tego wyjątkowego czasu? Natalia to siedemnastolatka, która na swojej głowie ma opiekę nad młodszym rodzeństwem. Rodzice dzieci wyjechali poza granice Polski do pracy i niestety przez koronawirusa mają utrudniony powrót do kraju. Dziewczyna stara się sprawować opiekę nad rodzeństwem najlepiej jak potrafi, ale przecież nie jest w stanie zastąpić rodziców. Jak długo to wszystko jeszcze potrwa?

„Dorzuć mnie do prezentu” na pierwszy rzut oka wygląda na powieść w świątecznym, ciepłym klimacie. Nie do końca tak jest, ponieważ książka składa się ze zbioru 7 opowiadań, w których losy bohaterów przeplatają się ze sobą. Historie osadzone są w naszych obecnych realiach, czyli trudnej i stresującej sytuacji związanej z koronawirusem. Mimo świątecznego czasu, w którym dzieją się losy postaci to jednak nie jest do końca bajkowo. Autorka przedstawiła historię każdego z bohaterów z ich perspektywy i dzięki temu możemy po części poczuć jak to jest przechodzić w samotności przez kolejne etapy podstępnego wirusa, jak to oddziałuje na psychikę człowieka, jak bezcenna jest w takiej sytuacji pomoc drugiego człowieka, ale też jak to jest być tą osobą, która czuwa nad losem innych, która chce spełnić oczekiwania, być wreszcie zrozumiana. Oprócz nawiązania do pandemii i jej trudów mamy też różnorodność charakterów postaci, przedstawienie relacji międzyludzkich, które nie zawsze są zdrowe i poukładane. Wygórowane wymagania wobec innych mogą doprowadzić do stresujących sytuacji, a brak wzajemnego zrozumienia może wywołać frustracje. Czasami bywa tak, że zupełnie przypadkowa osoba potrafi dostrzec toksyczne zachowania innych ludzi wobec nas i tym samym otwiera nam oczy. Ta niewielka objętościowo książka pozytywnie mnie zaskoczyła swoim pomysłem, formą i treścią. Stworzone przez autorkę historie są bardzo realne, z życia wzięte, a każde opowiadanie jest inne i wyjątkowe. Mimo, że magia świąt nie była tu na pierwszym planie, to książka była przyjemną i ciekawą lekturą, która skłania do zatrzymania się na chwilę i zastanowienia nad tym, co jest w życiu ważne.

Za współpracę i egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera

poniedziałek, 18 stycznia 2021

„Anielski puch”, Marika Krajniewska


Tytuł książki: „Anielski puch”
Autor: Marika Krajniewska
Kategoria: Literatura obyczajowa, książka świąteczna
Data premiery: 10.11.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 224
Wydawnictwo Wielka Litera
Moja ocena: 3/5

W przedświątecznym czasie każdy z nas marzy o różnych rzeczach. Człowiek wyczuwa swoim wewnętrznym radarem tą niezwykłą magię, która jest tuż za rogiem i być może za moment pojawi się w życiu każdego z nas. Jeszcze bardziej niż na co dzień pragniemy zdrowia, miłości, spokoju. Za każdym razem marzymy, aby te święta były wyjątkowe, piękne, białe, śnieżne…

„Anielski puch” to powieść obyczajowa o losach trzech kobiet różnego pokolenia – Zofii, Anny i Natalii. Mimo, że każda z postaci jest w innym wieku i ma za sobą różne doświadczenia to łączy je jeden fakt – brak obecności mężczyzn w ich życiu. Takie życie w babskim gronie ma swoje plusy i minusy, jednak czasami doskwiera im samotność i smutek, a wspomnienia o mężczyznach z przeszłości, którzy jednak kiedyś byli w ich życiu nie dają o sobie zapomnieć. Kobiety z radością oczekują nadejścia Świąt Bożego Narodzenia, wypatrują anielskiego puchu i kultywują swój zwyczaj zapisywania marzeń do Świętego Mikołaja. Czy tym razem Święty spełni ich marzenia?

„Anielski puch” zachęca do lektury swoją niebiańską okładką i opisem, dlatego skusiłam się na tę książkę, ale czy treść mnie zauroczyła? Podobał mi się pomysł autorki na fabułę, w której to kobiety grają główną rolę. Każda z bohaterek książki ma w sobie coś intrygującego, co przyciąga uwagę i chce się je bliżej poznać. Ich relacje są ciepłe, wyczuwa się między nimi sporą dawkę wzajemnego wsparcia i miłości. Można zauważyć, że bohaterki są energetyczne i wyraziste, a w ich życiu tylko z pozoru nic się nie dzieje. Między wierszami poznajemy też historię czwartej kobiety, nieżyjącej już matki Zofii, która to zapoczątkowała w ich rodzinie życie w pojedynkę i samotne wychowywanie dziecka. To wszystko jest interesujące, jednak mimo ciekawego pomysłu na fabułę i chwytliwego tytułu coś w tej historii nie do końca mi pasuje. Mam mieszane odczucia wobec książki i czuję pewien paradoks, bo z jednej strony wyczuwam te dobre relacje bohaterek wobec siebie, jednak przedstawienie ich losów jest w moim odczuciu chaotyczne i momentami sztuczne, brakuje mi tego elementu, który ładnie wszystko ze sobą skleja. Postawy bohaterek książki również nie są jednolite – niby skrycie marzą o wielkiej miłości, ale same przed sobą nie chcą się do tego przyznać, co daje wrażenie dziecinady i niezdecydowania. W moim odczuciu „Anielski puch” to lekkie czytadełko, które oprócz pięknej okładki niestety nie wywołało we mnie większych emocji i raczej nie zapamiętam jej na długo. Szkoda, bo miałam nadzieję na magiczną historię.

Za współpracę i egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera

czwartek, 14 stycznia 2021

„Złodziejki świąt”, Hanna Cygler



Tytuł książki: „Złodziejki świąt”
Autor: Hanna Cygler
Kategoria: Literatura obyczajowa, książka świąteczna
Data premiery: 24.11.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 360
Wydawnictwo Rebis
Moja ocena: 2/5

Życie autorów książek nie jest łatwe. Czasami brakuje im czasu, twórczej weny do pisania, pomysłu na fabułę, ale to samo życie, rozumiem to. Zarówno autorów jak i czytelników cieszą dobre książki, pozytywne opinie o nich i rozgłos. Niestety jak to w życiu bywa często jest „pod górkę”, konkurencja w świecie książkowym jest duża, a presja wydawnictw, oczekiwania czytelników i wszystkich innych są kosmiczne. Dodajmy do tego krąg autorek, które nie darzą się zbyt dużą sympatią – czasami sukces jednej z nich to katastrofa dla innej. Jak znaleźć w tym wszystkim balans i nie dać się zwariować?

Elwira to nieco zwariowana autorka książek, która za wszelką cenę pragnie, by o niej głośno i dobrze mówiono. Niestety, życie rzuca jej kłody pod nogi, a jej obecność na Targach Książki zamiast oklasków przynosi jej sporo niechcianych kłopotów. Kobieta jest jednak bardzo zdeterminowana i robi wszystko, aby zatrzeć złe wrażenie w mediach. Elwira koncentruje się na działaniach związanych z promowaniem swojej osoby, zaniedbując nieco relacje z bliskimi osobami. Czy wyjdzie jej to na dobre? Znajomą Elwiry jest Maria Teresa, która również jest pisarką, a oprócz tego zajmuje się nauką studentów na jednej z uczelni. Niestety kobieta cierpi na brak twórczej weny, pomysły nie przychodzą do głowy, a dodatkowo życie utrudnia jej samotność i brak miłości. Czas goni autorki, czytelnicy bywają okrutni, a wydawnictwa mają wobec kobiet swoje wizje i pomysły na ich książki, co nie zawsze im się podoba, ale cóż zrobić?

„Złodziejki świąt” to książka, której tytuł i okładka jasno mi wskazywały, że będzie to lektura w iście świątecznym klimacie. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że fabuła rozpisana jest na poszczególne miesiące w roku kalendarzowym, a świąt mamy tutaj jak na lekarstwo. Jestem tym faktem zdziwiona i zawiedziona, bo liczyłam na coś zupełnie innego. Sam pomysł autorki na fabułę jest interesujący, bowiem ukazuje światek autorów książek, w którym nie zawsze jest łatwo i pięknie oraz świat wydawnictw, które często gęsto potrafią wywoływać presję swoimi pomysłami właśnie na autorach. Myślę, że tę książkę należy traktować z lekkim przymrużeniem oka, jednak z drugiej strony mam wrażenie, że można w niej też odnaleźć małe ziarenko prawdy, bo wiadomo - medal ma zawsze dwie strony. Niestety na tym moje pozytywne odczucia się kończą, ponieważ losy bohaterek – pisarek nie przekonały mnie do siebie. Jest to kolejna tegoroczna książka o świątecznej okładce, w której zabrakło mi magii i ciepła, a przytłoczył mnie ogrom różnych postaci i ich poplątane losy, które po pewnym czasie sprawiły, że zaczęłam się gubić i męczyć w lekturze. W moim odczuciu „Złodziejki świąt” to bardzo specyficzna książka, która ze świętami i lekką lekturą niestety ma niewiele wspólnego.

Za współpracę i egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Rebis

niedziela, 10 stycznia 2021

„Grudniowe kwiaty”, Cykl: Rok na Kwiatowej (tom 8), Karolina Wilczyńska


Tytuł książki: „Grudniowe kwiaty”, Cykl: Rok na Kwiatowej (tom 8)
Autor: Karolina Wilczyńska
Kategoria: Literatura obyczajowa, książka świąteczna
Data premiery: 28.10.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 324
Wydawnictwo Czwarta Strona
Moja ocena: 4/5

Lubicie kwiaty? Mimo, że są dosyć kruche, delikatne i ulotne to ja je uwielbiam. Nieważne, czy cięte, doniczkowe, czy obserwuję je w ich naturalnym środowisku – zawsze i pod każdą postacią cieszą moje oczy. Może nie są praktycznym prezentem, ale to zawsze miło otrzymać je od czasu do czasu od bliskiej osoby. Macie swój ulubiony gatunek kwiatów? Ja od pewnego czasu bardzo polubiłam się ze słonecznikami. Wywołują we mnie dużo radości, bo są w jednym z moich ulubionych kolorów i mają w sobie sporą dawkę optymizmu. Gdy na nie patrzę to od razu się uśmiecham i nawet spełniło się moje marzenie, żeby to właśnie słoneczniki były kwiatami na moim ślubie. A słyszeliście kiedyś o grudniku? To wyjątkowa roślina, ponieważ podobno jego kwiaty rozkwitają tam, gdzie znajdzie odpowiednie dla siebie miejsce…

Norbert to główny bohater książki „Grudniowe kwiaty”. Chłopak nie należy do tych, którzy śmiało podbijają świat z racji swoich doświadczeń z przeszłości. Życie pisze różne scenariusze, ale mimo wszystko Norbert stara się sprostać rzeczywistości i budować na stabilnych fundamentach swoją w miarę spokojną przyszłość. Nie zawsze jest to łatwe, ale chłopak z całych sił się stara. W zmaganiach z rzeczywistością Norbertowi pomaga jego młodszy współlokator Dominik, z którym dzieli przestrzeń mieszkalną. Wiele sąsiadów z okolicy traktuje mężczyzn jako dosyć niezwykły duet, ale czy wszystko jest takie, na jakie wygląda na pierwszy rzut oka?

Nie często się zdarza, aby w książkach dla kobiet pierwsze skrzypce grał mężczyzna. Przeważnie w większości powieści obyczajowych bohaterkami są kobiety i chyba już się do tego przyzwyczaiłam. Najnowsza książka świąteczna Karoliny Wilczyńskiej „Grudniowe kwiaty” zaskakuje nie tylko okładką, ale i treścią. Co w niej znajdziemy? Sporo informacji o męskich bohaterach, których być może część z Was już poznała z poprzednich tomów cyklu „Rok na Kwiatowej”. Ja niestety nie miałam okazji czytać poprzednich książek, dlatego nie do końca znałam historię poszczególnych postaci. Na początku było to dla mnie dosyć problematyczne, ale w toku lektury to odczucie minęło. Początek książki szczerze mówiąc mnie nie porwał, opisy z życia głównego bohatera były nużące i po prostu nudne – według mnie to było zbędne. Na szczęście im dalej zagłębiałam się w lekturze to historia Norberta zaczęła mnie intrygować, a dodatkowo pojawiły się tam kobiece postacie, które według mnie wprowadziły dobrą energię i urozmaiciły fabułę. Sama historia Norberta i Dominika wywołuje refleksje, ponieważ ich los zdecydowanie nie należał do łatwych. Mężczyźni sporo przeszli w swoim życiu, ale potrafili się odnaleźć w nowej i nieznanej im rzeczywistości. To daje jakąś nadzieję na to, że nigdy nie jest tak źle, jak nam się w danym momencie wydaje. W moim odczuciu „Grudniowe kwiaty” to książka, która jednocześnie wywołuje nostalgię i refleksje, a z drugiej strony właśnie wcześniej wspomnianą nadzieję i ciepło świąteczne. Chociaż zabrakło mi nieco magii świąt to była to przyjemna książkowa przygoda.

Za współpracę i egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

wtorek, 5 stycznia 2021

„Gdybym cię nie spotkała”, Agata Przybyłek



Tytuł książki: „Gdybym cię nie spotkała”
Autor: Agata Przybyłek
Kategoria: Literatura obyczajowa, książka świąteczna
Data premiery: 28.10.2020
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 392
Wydawnictwo Czwarta Strona
Moja ocena: 5/5

Powszechnie mówi się, że dobro dane drugiemu człowiekowi do nas wraca. W dobrych uczynkach jest moc i bezinteresowna pomoc drugiemu człowiekowi to coś pięknego. Warto pomagać innym nie tylko w czasie świąt, ale na co dzień. Czy w dzisiejszych czasach zmagając się ze swoimi problemami stać nas jeszcze na życzliwe gesty wobec innych? Czy zauważamy drugiego człowieka, który jest bardziej potrzebujący, niż my? Często odwracamy wzrok i nie chcemy tego widzieć, ale czasami warto się na chwilę zatrzymać i być tym, który zacznie i puści w świat ten sznurek dobroci. Najtrudniej jest zacząć, ale gdy już podejmiemy krok to być może inni pójdą naszym śladem.

Sara to młoda kobieta, która na co dzień pracuje w ośrodku kultury i prowadzi zajęcia teatralne z dziećmi. Dziewczyna kocha to, co robi - każdego dnia z przyjemnością przychodzi do pracy i właściwie większość czasu spędza na wdrażaniu w życie swoich ciekawych pomysłów. Sara wydaje się być wulkanem energii, słońcem, które rozjaśnia szare dni i rozsiewa dobro. Wydawać by się mogło, że taka promienna i ciepła osoba ma na swoim koncie same pozytywne doświadczenia, jednak nie do końca tak jest. Oprócz współczesnej Sary mamy także okazję poznać Chanę – kobietę z przeszłości, która w czasach wojennych była dyrektorką ochronki dla dzieci. Chana była młodą dziewczyną, w której naturze była pomoc innym – słabszym, poturbowanym i skrzywdzonym przez los i ludzi. Chana całkowicie poświęciła się swojej pracy i właśnie pomaganie słabszym było sensem jej życia. Sarę i Chanę wyraźnie łączyła wewnętrzna dobroć, którą dzieliły się z innymi, tyle, że w zupełnie innych czasach. Jak to możliwe, że doświadczeni przez życie ludzie potrafią bezinteresownie dawać światu najlepszą wersję siebie?

„Gdybym cię nie spotkała” to książka pełna wzruszeń i emocji. Od samego początku spodobały mi się zarówno styl autorki i pomysł na nietypową fabułę, która łączy w sobie elementy teraźniejszości i przeszłości. To ciekawe połączenie losów współczesnej Sary i dawnej Chany wywołuje jedocześnie radość i nostalgię, wzruszenie i ciepło na sercu.  Mam takie odczucie, że najnowsza powieść świąteczna Agaty Przybyłek jest niezwykle piękna, delikatna, subtelna i otulająca. Losy bohaterów toczą się niespiesznie mimo przedświątecznych przygotowań, fabuła rozkwita stopniowo jak piękny kwiat i wszystko to stanowi spójną i przyjemną dla duszy całość. Książka w moim odczuciu jest bajkowa, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Znajdziemy tutaj zarówno magię świąt, miłosne rozterki bohaterów i wspomnienie trudnej przeszłości, która wpisała się na zawsze w karty historii. To niecodzienna, świąteczna powieść, która mnie zachwyciła i wzruszyła. Bardzo podoba mi się to wcześniej wspomniane połączenie teraźniejszości losów bohaterki ze współczesnego świata i opisy wydarzeń młodej dziewczyny, której przyszło żyć w czasie wojny. Elementem wspólnym tej przeplatanki wydarzeń postaci jest budynek, w którym zarówno Sara i Chana miały okazję pracować. Jakie wspomnienia się w nim kryją i jaka jest jego historia? Przeczytajcie książkę „Gdybym cię nie spotkała”, a wszystkiego się dowiecie. Serdecznie polecam Wam książkę i zachęcam do lektury – według mnie to jeden z faworytów tegorocznych powieści świątecznych.

Za egzemplarz do recenzji i współpracę dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona

„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...