sobota, 29 czerwca 2019

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA "Ring Girl"




Świat sportowców nie jest słodki – każdy to wie. Treningi, wyrzeczenia, ciągłe zainteresowanie mediów, rosnąca presja. Wszystko to za cenę odniesienia sukcesu, bycia docenionym i dostrzeżonym. Wszystko jest w porządku, gdy daje to człowiekowi szczęście i satysfakcję z tego co robi. Jednak sytuacja się zmienia, gdy potencjalny zdobywca sportowych sukcesów bierze w tym wszystkim udział pod czyjeś dyktando, a codziennie treningi nie motywują, a wręcz denerwują i zniechęcają. Logiczne jest, że w takiej sytuacji porażka jest nieunikniona, a wszelkie działania dążenia do sukcesu wydają się bezsensowne. Co należałoby zrobić w takim przypadku? Odpowiedź jest prosta – zrezygnować ze sportu. Jednak sprawy się komplikują, gdy okazuje się, że ktoś rządzi cudzym życiem i ma nad nim dużą władzę. Zapraszam na przedpremierową recenzję książki „Ring Girl” Kasi Haner. 

Głównymi bohaterami książki są Eden i Logan. Eden – córka znanego trenera i Mistrza Świata w boksie. To dziewczyna, której nic nie brakuje. Ma wszystko, co chce za sprawą swojego wpływowego i znanego ojca. Nie jest jednak rozpuszczoną dziewczyną, a wręcz przeciwnie – Eden twardo stąpa po ziemi i ma silny charakter. Jednak pewne wydarzenia w jej życiu sprawiły, że pod tą warstwą mocnego charakteru z zewnątrz jest również wrażliwy środek wewnątrz. Eden i jej relacje z ojcem nie są zbyt ciepłe, o czym wielokrotnie przekonała się na własnej skórze. Logan natomiast to znany bokser, kandydat do tytułu Mistrza Świata. Nie widzi nic innego poza boksem, a jego świat właśnie wokół tego bokserskiego świata nieustannie się kręci. Można by powiedzieć: „I co w tym złego?” Oczywiście nic, gdyby nie jeden drobny szczegół, który od wielu lat nie pozwala Loganowi na normalne życie. Ojciec, który dosłownie jest tyranem i nie pozwala własnemu synowi na takie życie, jakiego on sam pragnie. Losy Eden i Logana stykają się ze sobą podczas gali sportowej. W powietrzu czuć pomiędzy nimi chemię, ale każde z nich ma swoje tajemnice, które niewypowiedziane mogą doprowadzić do kłopotów. W jakim kierunku potoczą się losy Eden i Logana? Kto oberwie z „prawego sierpowego”, kto odniesie nokaut a dla kogo będzie słodki smak zwycięstwa? O tym wszystkim przeczytacie w najnowszej książce „Ring Girl”, której premiera jest już niebawem, bo 3.07.2019 roku. 

„Ring Girl” to książka z gatunku new adult, w której nie znajdziecie nudy. Ciekawy pomysł na fabułę, wartka akcja, barwni bohaterowie i cała gama emocji, która sprawia, że lektura książki idzie bardzo szybko jest dużym plusem tej książki. Cała otoczka sportowego świata dodaje charakteru i tworzy spójną całość. Ze wszystkich przeczytanych przeze mnie do tej pory książek autorstwa Kasi ta jest jedną z tych lektur, która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie.  Wszystko za sprawą lekkości stylu pisania, ciekawego pomysłu na książkę, akcji, która w toku lektury buduje napięcie, szczypty pikanterii i odrobiny grozy. Podoba mi się to, że autorka pozostaje wierna wierna swojemu stylowi pisania i jest sobą. Dzięki temu każda książka mimo, że według mnie ma podobny styl, za każdym razem jest inna, niepowtarzalna i wzbudza ogromne emocje. Od wstrząsających, po pozytywne. W efekcie końcowym po lekturze mam zawsze pozytywne odczucia i z ciekawością czekam na kolejne książki Kasi Haner!

„Ring Girl” to warta uwagi propozycja na tegoroczne wakacje – interesująca fabuła, lekkie piórko pisarki i emocje, które nie pozwolą Wam się nudzić. Polecam!

Za możliwość lektury dziękuję Kasi Haner i Wydawnictwu Kobiecemu.

wtorek, 25 czerwca 2019

"Latte z walerianą"




Jak wyobrażacie sobie pracę w szkole? Ale tak szczerze? Wśród wielu głosów można często usłyszeć stereotypy, że „nauczyciele mają taką łatwą i lekką pracę, a na dodatek tyle wolnego! Ferie zimowe, wakacje, wolne wszystkie święta”. „Nauczyciele to tylko piją kawkę, a dzieci się bawią”. Wszystkie te „superlatywy” w rzeczywistości nie wyglądają tak dobrze, jak wydaje się większości społeczeństwa. Owszem, to praca która z pewnością przynosi wiele satysfakcji, a jednocześnie jest trudna i czasami bywa niewdzięczna. Kto ma w rodzinie nauczyciela ten wie, że ten zawód to nie jest lekki kawałek chleba. Dlaczego tak piszę? Bo sama pracuję w przedszkolu, i choć dzieciaki są cudowne, mądre i pocieszne, to bywają sytuacje, które potrafią podciąć skrzydła. A piszę o tym wszystkim dlatego, że miałam przyjemność przeczytać książkę „Latte z walerianą” autorstwa Wandy Szymanowskiej.

Główną bohaterką książki jest młoda dziewczyna Ania, która jest nauczycielką historii w szkole. Kobieta bardzo kocha swoją pracę i wykonuje swój zawód rzetelnie i z pasją. Niestety, uczniowie nie podzielają tej pasji i większość z nich nie jest zainteresowana tematami zajęć. Dodatkowo pracę w szkole utrudnia Ani atmosfera panująca pomiędzy pracownikami placówki. Widać w niej ewidetne podziały na pracowników, którzy muszą robić wszystko i są mieszani z błotem, oraz na tych, którzy nie robią nic (dosłownie) i jest na to przymykane oko. Starsi stażem pracy pracownicy mają „chody” u dyrektora tejże szkoły i nie grozi im coś takiego jak nadmiar pracy. Panuje niesprawiedliwość i zjawisko BWA – Bractwa Wzajemnej Adoracji pomiędzy wybranymi pracownikami. Natomiast sympatyczna bohaterka Ania oraz jej dobra koleżanka nie mogą narzekać na nudę. Przymusowe szkolenia (płatne oczywiście przez nauczycielki), organizowanie imprez szkolnych, intensywna praca po godzinach, przygotowywanie uczniów do konkursów. Ileż można?! Stresująca atmosfera, dyrektor, którego jedynym priorytetem jest to, aby roszczeniowi rodzice uczniów byli zadowoleni, oraz by nie przysporzyć zbędnych obowiązków starszym stażem pracy nauczycieli sprawia, że bohaterka ratuje się dużą ilością tytułowej waleriany dolewanej codziennie do kawy. Czy tak powinna wyglądać praca w szkole? Jak powinna wyglądać współpraca między przełożonym, a pracownikami? Czy istnieje sprawiedliwe traktowanie wszystkich, niezależnie od tego, jaki staż pracy ma dana osoba? Na te i wiele innych pytań książka „Latte z walerianą” pomoże Wam uzyskać odpowiedź.

Książka „Latte z walerianą” to historia o blaskach i cieniach zawodu nauczyciela. Mam wrażenie, że oparta jest na spostrzeżeniach autorki odnośnie pracy nauczycieli oraz anegdotach o całym tym belferskim świecie. Bohaterowie tej książki są bardzo realistyczni co powoduje, że można znaleźć sporą dawkę szczerości. Autorka z humorem, lekkością i szczerością przedstawiła z pozoru łatwy zawód nauczyciela. Fabuła osadzona jest pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym bohaterki – nauczycielki. Z książki możemy dowiedzieć się więcej o hierarchii panującej w szkole, atmosferze i relacjach międzyludzkich między pracownikami. Wiadomo, że to fikcja literacka, jednak moim zdaniem jest w niej dużo gorzkiej prawdy. Ja samo jako nauczycielka przedszkola mam doświadczenie w tym zawodzie, więc śmiało mogę powiedzieć, że wiele sytuacji opisanych w książce niestety ma miejsce. Niestety, bowiem nie zawsze są to rzeczy dobre i motywujące. Jak w każdym zawodzie zdarzają się wzloty i upadki, ale jedno mogę powiedzieć – społeczność nauczycielska to bardzo specyficzna grupa zawodowa. I nie do końca wszystko wygląda tak pięknie jak się wydaje. Z zewnątrz owszem, ale wewnątrz może być z tym różnie. 

„Latte z walerianą” to książka warta uwagi – szczera, zabawna, ale momentami nieco gorzka. Skłania do refleksji na temat pracy nauczyciela, ukazuje rzeczywistość, oraz fakt że nie jest to lekka praca. Polecam!

wtorek, 18 czerwca 2019

"Bella Donna"




Wyobraźcie sobie, że wybieracie się na wernisaż prac znanego malarza. Wszyscy czekają z niecierpliwością na odsłonięcie najnowszego dzieła, które ma być niespodzianką i kolejnym miłym dla oka obrazem artysty. Panuje miła atmosfera i nikt nie spodziewa się niczego złego, bo przeważnie w takich miejscach kultury człowiek zaznaje przyjemności i relaksu. Jednak po wniesieniu zasłoniętego obrazu oczom wszystkich ludzi ukazuje się bardzo brutalny widok… Co dalej? Zapraszam na recenzję książki „Bella Donna”. 

W niewielkim miasteczku Breslau w roku 1914 odbywa się wystawa prac znanego artysty malarza – Adolfa Ludemanna. Wszyscy zgromadzeni goście wyczekują odsłonięcia kolejnego dzieła malarza. Niestety, wraz z wniesieniem zakrytego materiałem obrazu jeden z gości czuje podejrzany zapach. Zapach, który zna i nie jest dobrą wróżbą dalszej części wernisażu… Po odsłonięciu dzieła okazuje się, że zamiast obrazu malarza na płótnie znajdują się… fragmenty ciała samego artysty Ludemanna. W tym samym czasie, w miasteczku Leba Klara Schulz próbuje podnieść się po śmierci męża. Spacerując brzegiem morza jej oczom ukazuje się niecodzienny widok… Klara odnajduje zwłoki mężczyzny, któremu brakuje fragmentów ciała. Okazuje się, że jest to właśnie ciało malarza Adolfa Ludemanna. Detektyw Klara postanawia rozwikłać sprawę brutalnego morderstwa. Zaczyna więc współpracę ze śledczymi, którzy mają nieco inne sposoby rozwikłania śledztwa niż kobieta. Klara to bowiem kobieta nietuzinkowa i dosyć nowoczesna. Nie boi się mówić wprost, co myśli, jest szczera do bólu i za wszelką cenę chce rozwiązać tę zagadkową śmierć malarza. W toku śledztwa, które jest żmudne ze względu na brak nowoczesnych środków do rozwiązania sprawy Klara początkowo wzbudza irytację jednego ze śledczych. Vossler, który idzie swym tokiem nie może nadążyć za energiczną kobietą, „w gorącej wodzie kąpanej”. Jednak im bliżej rozwiązania sprawy, Klarę i Vosslera zaczyna łączyć nić porozumienia, a może nawet i chemia… 

„Bella Donna” to retro kryminał, który wciąga od samego początku. Nie ma tutaj momentów, które nudzą. Od początku do końca czytamy ciekawą fabułę, która z każdą stroną robi się coraz bardziej interesująca. Autorka Nadia Szagdaj umiejętnie dozuje nam napięcie, co powoduje, że do ostatniego momentu nie można się spodziewać zakończenia. Chociaż możemy mieć swoje przypuszczenia. Autorka oddała w pełni retro klimat dawnych czasów, co daje nam poczucie wycieczki do przeszłości. Ciekawym akcentem są zdjęcia nadmorskiego miasteczka Łeby, do którego osobiście mam duży sentyment. Całość tworzy wartą uwagi książkę, której lektura będzie czystą przyjemnością i ucztą dla umysłu. 

Polecam książkę „Bella Donna” – w trakcie lektury poczujecie ciarki na skórze i z pewnością nie będziecie się nudzić!

Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dragon.

piątek, 14 czerwca 2019

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA "Sweetbitter"




Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda prawdziwe „życie od kuchni” w restauracjach, knajpkach i innych lokalach gastronomicznych? Powiem Wam szczerze, że ja nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale zdawałam sobie sprawę, że nie jest to lekka praca. Z resztą jak każda inna. Praca w biurze, szkole, przedszkolu, policji, szpitalu, sklepie charakteryzuje się inną specyfiką. Wszędzie nie jest łatwo, i „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Można by mówić, że praca w przedszkolu jest łatwiejsza niż praca w policji czy szpitalu, a to wcale nie jest do końca prawda. Wiem to z własnego doświadczenia. Ale o tym innym razem. Dziś zapraszam Was na recenzję książki „Sweetbitter”.

Jak sam tytuł wskazuje, to słodko – gorzka opowieść. Główną bohaterką jest młoda dziewczyna Tess, która przyjeżdza do Nowego Jorku, aby zaznać smaku życia w wielkim mieście. Dosłownie. Zostawia swoje dotychczasowe życie, rodzinę i całkowicie urywa z nią kontakt. Marzy jej się cudowne życie w cudownym Nowym Jorku, w którym wszystko wydaje się lepsze, ciekawsze i na wyciągnięcie ręki. Przypadek sprawia, że Tess ma dosyć dziwną rozmowę kwalifikacyjną o pracę w popularnej i i prestiżowej restauracji. Na szczęście lub nieszczęście dziewczyna dostaje pracę i od tej pory zaczyna się jej nowe, lepsze życie wraz ze wszystkimi kulinarnymi smakami. Tess ma okazję poznać prawdziwe życie od kuchni w restauracji, które wcale nie jest różowe i cukierkowe jak może się wydawać. Ogrom pracy, ciągły pośpiech, nieprzyzwoite docinki i złośliwości „starych” pracowników początkowo nie ułatwiają pracy dziewczynie. Pikanterii dodaje fakt, że Tess podkochuje się w jednym z pracowników, którego z kolei łączą dziwne relacje z inną dziewczyną z restauracji… Pracę w restauracji „umila” wszystkim alkohol, seks i narkotyki, po których chwilowo każdy czuje się lepiej, ale następnego dnia ciężko jest przeżyć… Do czego to wszystko doprowadzi? Czy taka mieszanka wybuchowa będzie wybawieniem, czy przekleństwem tego lepszego życia w mieście, które nigdy nie śpi? Jeśli macie ochotę na skonsumowanie tej książki, to zapraszam.

„Sweetbitter” to książka, która wzbudza we mnie mieszane odczucia. Nie porwała mnie zbytnio, nie pozostawiła we mnie wrażenia rewelacyjnej lektury, ale z drugiej strony nie była też do końca zła. Mam jednak niedosyt, ponieważ pewne elementy fabuły, język i cała ta historia dziewczyny, która obraca się w bardzo „przebojowym” towarzystwie, którego zachowanie pozostawia wiele do życzenia nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia. Jak dla mnie książka nie ma zbyt dużej głębi. Ot, taka „lekka” literatura, bez większego przekazu. Sama  fabuła i pomysł ciekawe, bowiem miejsce akcji osadzone jest w renomowanej restauracji. Opisy wytrawnych dań, nieoczywistych składników i wykwintnych win są miłym akcentem i z pewnością mogą wzbudzać apetyt. Czytając książkę chwilami chciałoby się tego wszystkiego spróbować. Pozostała treść nie wzbudziła we mnie zachwytu. Pozytywnym elementem były jedynie kulinarne wzmianki i to, że książkę szybko się czyta. Pozostała reszta to rzecz gustu. Jeśli macie ochotę na historię dziewczyny obracającej się w nowojorskiej restauracji to zapraszam do lektury. 

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Otwartemu. 

„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...