Luksus, obrzydliwie duże sumy pieniędzy, eleganckie
wnętrza, bogate dzielnice kontra średnio zamożne domki jednorodzinne, niższy
standard życia, pieniądze wypracowane ciężkim wysiłkiem. W tym wszystkim są
ludzie. Ich rodziny, historie, a co najważniejsze – uczucia, emocje i ich
człowieczeństwo.
Kto nigdy nie marzył o cudownym życiu, dosłownie
„mlekiem i miodem płynącym”? Pewnie większość z nas nie raz i nie dwa miewała
tego typu myśli: „Jak to byłoby dobrze, gdybym mieszkała/mieszkał w swoim
pięknym mieszkaniu/domu”, „Kupiłabym/kupiłbym sobie wszystko, o czym marzę”.
Kto nigdy nie zaznał w swoim życiu luksusu i nie spał „na pieniądzach” wie, o
czym mówię. Jednak czy majątek i pieniądze zawsze dają niekończące się
szczęście? Szczerze w to wątpię. Z wielu zasłyszanych historii często zdarzało
się, że ludziom pławiącym się w luskusie i mającym dosłownie wszystko w pewnym
momencie jednak czegoś brakowało. Czego, skoro mięli przecież wszystko, czego
pragnęli?
„Wszystko, czego pragnęliśmy” to najbardziej
rewelacyjna i interesująca książka, jaką przeczytałam w ostatnim czasie. To
opowieść o blaskach i cieniach rodzicielstwa, trudach wychowania młodych ludzi
przez rodziców wywodzących się z różnych miejsc i posiadających skrajnie różne
stany konta. O okrucieństwie młodych ludzi wobec siebie, o niezrozumieniu,
kłamstwach i „cywilnej” odwadze. Wreszczie, i co najważniejsze – to książka,
która ukazuje emocje różnych bohaterów. Dorosłych i młodych bogatych mężczyzn,
zwykłych – niezwykłych robotników, rozpieszczone dzieci bogatych rodziców,
nastolatków ze średniej klasy społecznej pragnących dorównać tym „lepszym” w
ich mniemaniu oraz kobiet, których jedynym zajęciem są przechadzki do klubów
przeznaczonych tylko dla VIPów oraz rozsyłanie w świat plotek. Osób, które w
prawdziwym życiu sami znamy, lub mamy okazję zobaczyć na ulicy.
O różnorodności w szerokim tego słowa znaczeniu,
hejcie, dyskryminacji, wykorzystywaniu seksualnym kobiet i przemocy fizycznej
jak i psychicznej wobec nich. Jest jednak światełko nadziei w tym wszystkim...
Ale to wszystko zależy właśnie od ludzi. To opowieść poruszająca problemy
naszych dziwnych, technologicznych czasów. Zawiera w sobie wszystko, co moim
zdaniem dobra lektura zawierać powinna. Ciekawą i wartościową historię, język i
budowanie narastającej w miarę czytania akcji. Ja osobiście jestem zachwycona.
Jest to pierwsza książka Emily Giffin, którą miałam
przyjemność przeczytać. I na pewno nie ostatnia.
Gorąco
zachęcam do lektury. Mogę Was zapewnić, że będziecie zadowoleni z tego wyboru.
Rzeczywiście, książka zapowiada się ciekawie i gdy będę miała okazję oraz nastrój, pewnie po nią sięgnę. Ale przyznam, ze ile razy słyszę "bogaty, lecz nieszczęśliwy", tyle razy nie potrafię się opędzić od stwierdzenia: "w takim razie głupi". Może dlatego, że zamożność usuwa pewne problemy "zwykłego świata" i zamiast nich podsuwa problemy świata pierwszego - które dla "pierwszoświatowców" w gruncie rzeczy mają prawo być problemami podstawowymi, ale z mojego punktu widzenia - jako niepierwszoświatowca - będą często właśnie głupotą, ewentualnie czymś skomentowanym "też bym chciała mieć takie problemy". A moje problemy pewnie komentują w ten sposób ludzie, którzy mają o wiele mniej niż ja i mnie uważają za zmanierowanego pierwszoświatowca, który nie zna życia...
OdpowiedzUsuńJest jeszcze inna sprawa - ciągle w wielu ludziach tkwi przekonanie, że klasa = stan majątkowy. Kilka lat temu "Polityka" do tekstu o współczesnych polskich klasach dodała test "do jakiej klasy społecznej należysz". Pytań o czytanie książek, chodzenie do teatru etc. było niewiele - ze trzy, cztery. Cała reszta - koło dwudziestu - dotyczyła strony finansowej (wakacje - dom, Zakopane, Hawaje? Samochód - używany stary, używany dość nowy, nówka prosto z salonu?). Mogłaś nie czytać, kichać na teatry i uważać, że kultura "jest gupia", ale jeśli miałaś odpowiednie dochody i widać to było w Twoich wydatkach, i tak należałaś do klasy wyższej.
Pieniądze dają szczęście, ale moim zdaniem trzeba umieć z nich odpowiednio korzystać. Można być bogatym i się w tym bogactwie zagubić, wejść na tzw. "złą drogę". Oczywiście nie generalizuję, są różne przypadki, jak to w życiu bywa. Jedni są bogaci, szczęśliwi, oczytani i są po prostu dobrymi ludźmi, inni bogaci, szczęśliwi, ale właśnie zachowują się jak niektórzy bohaterowie tej książki, jeszcze inni żyją skromnie i cieszą się tym, co mają. :)
Usuń