środa, 8 sierpnia 2018

Słowa wielkiej (u)wagi - o hejcie w sieci na podstawie książki "Wszystko, czego pragnęliśmy"


„Nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe” – mówi znane, Polskie przysłowie. Ile razy zdarzyło się, że ktoś wtykał nos w nie swoje sprawy i zbyt mocno ingerował w Twoją prywatność? Pół biedy, jeżeli grzecznie odpuścił. Problem zaczyna się, gdy w świat pójdzie fałszywa informacja, która krzywdzi Twoje dobre imię. W XXI wieku, w erze wspaniale rozwijającego się świata technologicznego zhejtować kogoś jest równie łatwo, co wyjść do sklepu po świeże bułeczki. Skala ta poraża swoim zasięgiem, ale niestety taka jest prawda. Piszę o tym dlatego, że 1.08.2018 roku nakładem Wydawnictwa Otwartego swoją premierę miała książka Emily Giffin „Wszystko, czego pragnęliśmy”. https://goo.gl/JKdSpr

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwartego i Natalii ze strony „Książkowe Kocha, Nie Kocha” miałam przyjemność otrzymać egzemplarz recenzencki do stworzenia dzisiejszego wpisu na blogu. Emily Giffin w swej najnowszej powieści porusza ważne, a zarazem złożone tematy, które są coraz bardziej aktualne. W powieści mamy więc wiele wątków. Są to: wątek rasizmu, przemocy wobec kobiet, przedmiotowego traktowania kobiet, alkoholizmu oraz hejtu w sieci. Do jednego z nich, a mianowicie tego ostatniego postaram się dzisiaj ustosunkować i poświęcić czas. Temat jak najbardziej „na topie”, bo niestety coraz częściej możemy spotkać się z tym nieprzyjemnym zjawiskiem. Z badań na świecie wynika, że pewna część populacji ludzi na świecie w swoim życiu doświadczyła na własnej skórze omawianych dziś spraw. Reszta populacji, która miała to szczęście uchronić się przed nimi przynajmniej o nich wiedziała ze „słyszenia”. Cieszę się, że Emily Giffin podjęła się w swej najnowszej powieści tych tematów i w sposób przystępny i skłaniający do refleksji przedstawiła je w formie historii głównych bohaterów.

Hejt w sieci – z czym Wam się kojarzy? Mi na pierwszą myśl przychodzą gorzkie, szydercze i prześmiewcze słowa atakujące drugiego człowieka. W przeważającej większości są to słowa bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe. Słowa, które ranią. Słowa, które mogą doprowadzić do czarnej rozpaczy i najbardziej dramatycznych decyzji człowieka, po drugiej stronie ekranu komputera, tableta czy smartfona. Tak, za tymi technologicznymi przedmiotami kryje się człowiek! Człowiek, który jest wrażliwy. Człowiek, który ma swoje uczucia. Człowiek, który być może okazać się silną psychicznie jednostką, albo wręcz przeciwnie... Bardzo łatwo jest ocenić i zaszufladkować człowieka na podstawie jego wyglądu, zachowania czy wyrwanej z kontekstu sytuacji. Bo ten, który ma kolczyk w nosie i irokeza jest na pewno satanistą. Dwóch przyjaciół, którzy razem idą na miasto i spędzają wspólnie czas to na 100% geje. Kobieta, która stanowczo zwraca uwagę krzyczącemu na ulicy i wyrywającemu się dziecku to bez wątpliwości jakaś wyrodna matka lub opiekunka. Prawda? Pewnie nie raz, nie dwa każdemu z nas zdarzyło się w swoim życiu niesprawiedliwie kogoś ocenić. Później stukaliśmy się w głowę i zastanawialiśmy: „Jak ja mogłam/mogłem tak o niej/nim tak pomyśleć...”, „Jak mogłem/mogłam jej/jemu to zrobić... Przecież on nie jest niczemu winny”. Bardzo dobrze, jeżeli takie myśli się pojawiły. Oznacza to tyle, że zachowały się w nas jeszcze resztki człowieczeństwa, ludzkich uczuć i empatii w stosunku do drogiej osoby. Gorzej jest, jeśli w ruch pójdą smartfony. A przepowiednią totalnej katastrofy jest, kiedy to urządzenie trafi w niepowołane ręce, z małym rozumkiem w głowie. 

Przypadkowi odbiorcy, nie mający swojego, prywatnego życia i szukający sensacji są bardzo dobrze zaznajomieni w temacie hejtu. Nie zważają na konsekwencje, bez wiedzy osób zainteresowanych pstrykną zdjęcie lub dwa, nakręcą filmik i wrzucą do krainy zwanej Internetem. Wtedy już wszystko pójdzie lawinowo. Głodne hieny i sępy, z żądzą „rozlewu krwi”, a może bardziej żółci nie powstrzymają się przed niczym. Widzą tylko swoje racje, oczerniając w Internecie swoją ofiarę podnoszą tym samym swoją samoocenę. Jednak czy samoocena hejtującego jest wysoka? Jeżeli w rzeczywistości tak by było, hejter nie zajmowałby się takimi sprawami jak wstawianie skandalicznych zdjęć często nadszarpując nimi wizerunek konkretnego człowieka oraz wypisywaniem komentarzy na portalach społecznościowych i nakręcaniem na sensację coraz to większej ilości ludzi. Hejterami są osoby, którym po prostu brak zajęcia i nie mają co ze sobą robić. Lubią uprzykrzać komuś życie, żeby samemu poczuć się lepiej. Co nimi kieruje oprócz niskiej samooceny? Może zazdrość?

W najnowszej książce Emily Giffin wątek hejtu w sieci obraca się właśnie wokół dwójki młodych bohaterów. Jeden z nich pochodzi z „dobrego domu”, uczęszcza do prestiżowej szkoły, jest znany wśród kolegów i koleżanek. Te ostatnie wiele by dały, aby móc spędzić z nim czas... Drugi bohater, a właściwie bohaterka, wokół której wszystko się rozgrywa jest dziewczyną o niższej klasie społecznej niż reprezentuje jej przeciwnik. Dodatkową cechą wyrózniającą jest jej egzotyczna uroda, która przyciąga uwagę rówieśników. Jak to bywa młodzieńcze lata są burzliwe, a dzieciaki muszą się przecież kiedyś „wyszaleć”. Chęć wpasowania się do „towarzystwa”, imprezy, głośna muzyka, duże ilości alkoholu, narkotyki, seks... Nagle film się urywa i nie wiadomo, jaki mamy dzień tygodnia, porę dnia i właściwie co tutaj robimy. Jest jeszcze gorzej, kiedy nie zdajemy sobie sprawy, co się wydarzyło oraz żyjemy w nieświadomości, że ktoś już wykorzystał to przeciwko nam. Tak było w przypadku jednego z bohaterów książki „Wszystko, czego pragnęliśmy”. Zdjęcie ukazujące to, co nie powinno ujrzeć światła dziennego, dwuznaczna poza i bulwersujący komentarz dopełniający całość. Możecie się domyślić, czy chodzi tu o chłopaka, czy dziewczynę. Wszystko to połączone w całość może doprowadzić do nieuniknionej katastrofy i przekreślić świetlistą przyszłość bohaterów... Czemu więc do tego doszło? Z powodu zaimponowania swoim znajomym? Chęci pogrążenia kogoś, kto wyróżnia się z tłumu swoją urodą i przez to odstaje od innych? Chęci zabawy i polepszenia sobie i reszcie, którzy mają z tego frajdę nastroju? Pokazania swojego wyższego statusu społecznego? A może zademonstrowania swojej siły i władzy? Przekonacie się o tym sami sięgając właśnie po najnowszą książkę Emily Giffin. 

Zjawisko hejtu w sieci jest tematem znanym młodszej części społeczności. Kto jak kto, ale to właśnie ludzie młodzi sami nawzajem potrafią być dla siebie najbardziej okrutni. Mają łatwy dostęp do różnych narzędzi, dzięki którym mogą w prosty sposób wbić przysłowiową szpilę lub nóż w plecy. I święcie uważają, że są bezkarni. Starsze pokolenie być może nie orientuje się zbyt dokładnie w tym temacie, jednak coraz częściej słyszy się w mediach o takich sprawach. Słowo przeciw słowu. Wydawałoby się, że to przecież tylko słowa. Puste słowa. Wypowiedziane albo napisane w sieci. Przecież słowa nikomu nie zaszkodzą, krzywdy nie zrobią. Takie myślenie jest bardzo mylne. Można zrobić komuś krzywdę fizyczną, która jest równie krzywdząca i ma taką samą siłę co krzywda słowna. Hejterzy być może nie zdają sobie z tego sprawy, lub może po prostu bardziej nie chcą... Niestety sytuacje takie dzieją się na świecie coraz zęściej, na zastraszająco dużą skalę. Przytoczę tutaj słowa piosenki słynnego Czesława Niemena, który w piosence pt.: „Dziwny jest ten świat” śpiewa: „A jednak często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem”.

Jak już wspomniałam na początku piszę o tym dlatego, że hejt w sieci jest jednym z wielu trudnych tematów podjętych w książce Emily Giffin „Wszystko, czego pragnęliśmy”. Osobiście cieszę się, że autorka podjęła trud i stworzyła historię bądź co bądź z życia wziętą. Historię, dzięki której może niektórzy ludzie dwa razy pomyślą zanim zrobią coś, czego sami będą żałować. Lektura tej książki z pewnością Was poruszy.  Emocje zagwarantowane - od pozytywnych po te bardziej smutne i skłaniające do myślenia i refleksji. Ale właśnie o to chodzi, żeby głośno mówić o ważnych sprawach, które dotyczą nas lub osób z naszego najbliższego otoczenia. Może po lekturze tej książki hejterzy zrozumieją, że wrzucając do Internetu gorszące zdjęcie swojej koleżanki, kolegi czy obcej osoby z ulicy i pisząc nieprzyzwoity komentarz wyrządzają krzywdę osobie, której to dotyczy. Krzywdę, która na długo może pozostać wyryta w pamięci ofiary i którą bardzo ciężko będzie wymazać.

Mam nadzieję, że mój dzisiejszy wpis zachęci Was do przeczytania książki Emily Giffin „Wszystko, czego pragnęliśmy”. Mogę Wam powiedzieć, że nie będziecie się nudzić przy tej lekturze, a na wiele spraw spojrzycie inaczej. Takie historie warto czytać by nie stać się znieczulonym na przykre rzeczy. Sytuacje, które mogą spotkać kogoś z otoczenia lub dotknąć osobiście nas samych. Nieważne, czy jesteś obrzydliwie bogaty, czy żyjesz na średnim choć nie zgorszym poziomie życia. Nieważne, czy masz urodę skandynawską, słowiańską czy śródziemnomorską. Hejt w sieci moze dotknąć każdego, bez wyjątku na jego pozycję społeczną. I niezależnie od pochodzenia, urody i statusu przecież każdy pragnie życia w spokoju. Każdy pragnie być akceptowany i mieć nieskazitelny wizerunek. Czy jeden, głupi wybryk hejtera musi to wszystko przekreślić?

 A Wy, jakie macie zdanie o hejcie w sieci? Co sądzicie na temat tego zjawiska, jakie uczucia w Was to zbudza? Zachęcam do dyskusji na blogu oraz fanpage i podzielenia się wrażeniami po lekturze!

10 komentarzy:

  1. Hejterzy mają chyba za dużo czasu, skoro mogą go przeznaczać na pisanie tych wszystkich bredni... Ale cóż, ludzi są różni, niektórzy najwyraźniej czerpią jakąś przyjemność z wyżywania się na innych w internecie, ale być może na nich też ktoś się wyżywa w realnym świecie i znaleźli sobie możliwość anonimowego wyładowania się. Tak czy siak nie da się tego usprawiedliwić i opisać, jak dużą krzywdę można tym sposobem wyrządzić osobom słabszym psychicznie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobre stwierdzenie! Zbyt dużo wolnego czasu to pożywka dla hejterów chcących "dokopać" słabszym... Niestety to już chyba plaga tych czasów.

      Usuń
  2. Bardzo fajna ta książka się wydaje

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. Ja zauważyłam w ostatnim czasie kolejne zjawisko, które nazwałabym hejtem hejterów. Gdy ktoś nas obrazi w internecie, to nakręca się spirala, która wydawać by się mogło, nie ma końca... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i serdecznie polecam książkę bo na prawdę warto przeczytać! Na fanpage mojej strony trwa aktualnie konkurs, w którym można ją wygrać ;). Hejt to bardzo szerokie, trudne i nieprzyjemne zjawisko naszych czasów. Niestety... Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Moje pierwsze skojarzenie z hejtem to wygodna bezmyślność połączona z wypluwaniem swojego jadu na innych. Przez jakiś czas czytywałam komentarze pod różnymi artykułami gazet internetowych (same komentarze, bez tekstów, albo teksty przy okazji, a komentarze przede wszystkim). To było trochę badanie, a trochę... udręczanie się. Ile w tych komentarzach było jadu, nienawiści i opluwania wszystkich, którzy myślą inaczej niż komentujący - niesamowite, aż się wierzyć nie chciało (dopóki się tego nie przeczytało). Naprawdę koszmar.
    A najbardziej uderzająca jest właśnie ta wygodna bezmyślność - przekonanie, że w sieci można sobie pozwolić na wszystko, bo anonimowość, bo odległość, bo "to tylko Internet".
    Książka zapowiada się ciekawie, ale w tej chwili raczej po nią nie sięgnę. Wystarczy mi hejtu (w sieci i poza siecią), jaki kipi obecnie w polskim społeczeństwie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Jadu w ludziach pełno. Zamiast żyć ze sobą w ludzkiej życzliwości i jako takiej zgodzie ludzie po prostu siebie wzajemnie dołują, denerwują i ranią. Hejt to wylewanie swoich żali, frustracji i ogólnego niezadowolenia lub nie wiem czego innego (braku konstruktywnego zajęcia?) przez klawiaturę. Często dołączane są do tego przykre zdjęcia i tragedia gotowa.
      Książkę mimo tego polecam - jak nie teraz to w innym, dogodnym czasie. :) Jest w niej ukazane postępowanie różnych bohaterów z różnymi osobowościami i statusem majątkowym.

      Usuń
    2. Bo jad i hejt są łatwiejsze. Nic nie musisz, tylko wylewasz na innych swoją złość i frustrację. A potem obrażasz się, że inni mają czelność robić to samo.
      Smutne.

      Usuń
    3. Niestety, to już chyba plaga naszych czasów. Nie da się tego całkowicie wyeliminować z życia, ale trzeba z tym walczyć. ;)

      Usuń

„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...