piątek, 14 czerwca 2019

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA "Sweetbitter"




Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda prawdziwe „życie od kuchni” w restauracjach, knajpkach i innych lokalach gastronomicznych? Powiem Wam szczerze, że ja nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale zdawałam sobie sprawę, że nie jest to lekka praca. Z resztą jak każda inna. Praca w biurze, szkole, przedszkolu, policji, szpitalu, sklepie charakteryzuje się inną specyfiką. Wszędzie nie jest łatwo, i „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Można by mówić, że praca w przedszkolu jest łatwiejsza niż praca w policji czy szpitalu, a to wcale nie jest do końca prawda. Wiem to z własnego doświadczenia. Ale o tym innym razem. Dziś zapraszam Was na recenzję książki „Sweetbitter”.

Jak sam tytuł wskazuje, to słodko – gorzka opowieść. Główną bohaterką jest młoda dziewczyna Tess, która przyjeżdza do Nowego Jorku, aby zaznać smaku życia w wielkim mieście. Dosłownie. Zostawia swoje dotychczasowe życie, rodzinę i całkowicie urywa z nią kontakt. Marzy jej się cudowne życie w cudownym Nowym Jorku, w którym wszystko wydaje się lepsze, ciekawsze i na wyciągnięcie ręki. Przypadek sprawia, że Tess ma dosyć dziwną rozmowę kwalifikacyjną o pracę w popularnej i i prestiżowej restauracji. Na szczęście lub nieszczęście dziewczyna dostaje pracę i od tej pory zaczyna się jej nowe, lepsze życie wraz ze wszystkimi kulinarnymi smakami. Tess ma okazję poznać prawdziwe życie od kuchni w restauracji, które wcale nie jest różowe i cukierkowe jak może się wydawać. Ogrom pracy, ciągły pośpiech, nieprzyzwoite docinki i złośliwości „starych” pracowników początkowo nie ułatwiają pracy dziewczynie. Pikanterii dodaje fakt, że Tess podkochuje się w jednym z pracowników, którego z kolei łączą dziwne relacje z inną dziewczyną z restauracji… Pracę w restauracji „umila” wszystkim alkohol, seks i narkotyki, po których chwilowo każdy czuje się lepiej, ale następnego dnia ciężko jest przeżyć… Do czego to wszystko doprowadzi? Czy taka mieszanka wybuchowa będzie wybawieniem, czy przekleństwem tego lepszego życia w mieście, które nigdy nie śpi? Jeśli macie ochotę na skonsumowanie tej książki, to zapraszam.

„Sweetbitter” to książka, która wzbudza we mnie mieszane odczucia. Nie porwała mnie zbytnio, nie pozostawiła we mnie wrażenia rewelacyjnej lektury, ale z drugiej strony nie była też do końca zła. Mam jednak niedosyt, ponieważ pewne elementy fabuły, język i cała ta historia dziewczyny, która obraca się w bardzo „przebojowym” towarzystwie, którego zachowanie pozostawia wiele do życzenia nie wywarły na mnie pozytywnego wrażenia. Jak dla mnie książka nie ma zbyt dużej głębi. Ot, taka „lekka” literatura, bez większego przekazu. Sama  fabuła i pomysł ciekawe, bowiem miejsce akcji osadzone jest w renomowanej restauracji. Opisy wytrawnych dań, nieoczywistych składników i wykwintnych win są miłym akcentem i z pewnością mogą wzbudzać apetyt. Czytając książkę chwilami chciałoby się tego wszystkiego spróbować. Pozostała treść nie wzbudziła we mnie zachwytu. Pozytywnym elementem były jedynie kulinarne wzmianki i to, że książkę szybko się czyta. Pozostała reszta to rzecz gustu. Jeśli macie ochotę na historię dziewczyny obracającej się w nowojorskiej restauracji to zapraszam do lektury. 

Za możliwość lektury dziękuję Wydawnictwu Otwartemu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

„Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze”, Kot Nieteraz

, Tytuł książki: „Kot na szczęście. Czyli dlaczego kociarze to najwięksi szczęściarze” Autor: Kot Nieteraz Kategoria: Poradnik, satyra Data ...