Każdy z nas
mniej lub bardziej marzy o cudownym życiu. Większość myśli, że miłoby było
pławić się w luksusie, móc cieszyć się dużymi pieniędzmi, a co za tym idzie być
adorowanym przez płeć przeciwną i często z tego korzystać. „Szpanować” przed
znajomymi i rodziną, być człowiekiem sukcesu. Byleby ten sukces zbudowany był
uczciwą i dobrą pracą. Gorzej jest, jeśli to wymarzone życie buduje się na
kłamstwie, oszustwach i zdradach… Czy w życiu chodzi tylko o to pieniądze? Jak
w dzisiejszym świecie żyć godnie i dostatnie nie robiąc nikomu krzywdy? Czy
„żądza pieniądza” to gra warta świeczki, kiedy można mieć wiele do stracenia? O
pieniądzach, miłości i relacjach damsko – męskich w książce „Fruwające figurki”
Adama Molendy.
Bohaterowie
tej historii to rodzina Żyłów i Gronów. Zwyczajni z pozoru ludzie, spotykają
się od czasu do czasu w swych domach i obmyślają sposoby na pomnożenie majątku.
Obydwie rodziny chciałyby cieszyć się dostatkiem i pieniędzmi, które tak bardzo
pragną mieć. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dwie rodziny jako tako się ze
sobą dogadują. Planują, kalkulują co można zrobić, aby się wzbogacić i żyć
dostatnie. Jednak te pozornie dobre relacje są tylko przykrywką… Obydwa
małżeństwa marzą o cudownym życiu i zrobią wszystko, aby to osiągnąć. Pomysł
rozkręcenia biznesu i założenia wspólnej spółki, która na pewno przyniesie
zyski obu stronom wydawał się dość dobry. Każda ze stron miała dołożyć
wszelkich starań, aby wszystko ruszyło zgodnie z planem. Jednak problem zaczął
się wtedy, kiedy jedna z rodzin nie kwapiła się do włożenia swoich pieniędzy we
wspólny interes. Wykształcony Artur Grono w przerwach od rozkręcenia biznesu za
namową swego ojca rodziny niechętnie postanawia napisać pracę doktorską. Po
poradę chodzi do profesora Baden – Siemanko, który okazuje się bardzo nietypowy
w swoich naukowych poglądach. Artur jest zniesmaczony, jednak nieco
zaintrygowany fascynacjami profesora do tematów dosyć nietypowych jak na
profesora… Co wyniknie z tej całej mieszanki wybuchowej dwóch rodzin i
pozostałych postaci, których spotkał na swojej drodze Artur Grono? Przekonajcie
się sami i przeczytajcie „Fruwające figurki”.
„Fruwające
figurki” to książka intrygująca, jednocześnie nieoczywista, a jednak wiele spraw
łatwo można odczytać podczas lektury. Autor zawarł w swej książce dużą dawkę
erotyzmu, humoru, ale chwilami „czarnego humoru”, który ukazuje mroczną stronę
człowieka i jego przywary. Historia porusza temat miłości, przyjaźni,
moralności, lojalności i uczciwości. Barwni bohaterowie, którzy z jednej strony
chcą poprawić sobie życiowy byt, a z drugiej nie potrafią sobie poradzić z
najprostszymi rzeczami, na przykład z byciem asertywnym w sytuacjach, które
tego wymagają. Sama asertywność wydaje się być z pozoru łatwa, jednak prosta
nie jest, kiedy nie ma się dość siły, by powiedzieć „STOP” sytuacjom, ludziom i
rzeczom, które nam szkodzą. W tej książce można odnieść wrażenie, że bohaterowie
myślą w swojej głowie jedno, a i tak robią drugie. Dla świętego spokoju, przed
obawą „co ludzie powiedzą” jeśli postąpi się tak, a nie inaczej. Książka
uświadamia, że decyzje, które podejmujemy często wpływają na nasze późniejsze
życie. Dlatego trzeba podejmować je tak, aby samemu sobie nie szkodzić.
Wystarczy tyko otworzyć szeroko oczy i umysł, aby intuicyjnie wyczuć, co jest
dobre. „Fruwające figurki” to książka, która daje do myślenia i ukazuje, jak
łatwo można zatracić się w swoich marzeniach i w drodze do ich spełnienia. Historia
zawarta w książce ujawnia dużo słabości człowieka, którym bardzo łatwo jest
manipulować. Można śmiało powiedzieć, że człowiek jest kruchy i delikatny jak
porcelanowa tytułowa „figurka”, która za sprawą jednego, nieprzemyślanego ruchu
może łatwo ulec zniszczeniu…
Za możliwość
lektury dziękuję wydawnictwu AKRONIM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz