Mimo, że mamy przedświąteczne szaleństwo i większość
zaczytuje się w opowieściach właśnie w takim zimowym klimacie, ja postanowiłam
sięgnąć po coś innego. Wczoraj skończyłam czytać książkę autorstwa Anny
Olszewskiej „Moja irlandzka piosenka”. Było to moje pierwsze spotkanie z
autorką i jej debiutancką książką. Czy udane? Zapraszam na dzisiejszą recenzję.
Bohaterami książki jest dwoje młodych ludzi. Dziewczyna o
imieniu Mia, która według jej najlepszych przyjaciół prowadzi nieco nudne życie,
chodzi do mało rozwijającej pracy i ma szaro – bury styl ubierania się. Drugim
z głównych bohaterów jest chłopak Will – wschodzący rockowy gwiazdor, który
słynie ze swej humorzastej i niezbyt miłej natury. Zrządzenie losu na pewnej
imprezie z przyjaciółmi sprawia, że Mia pod wpływem napojów wysokoprocentowych
postanawia udowodnić, że nie jest przewidywalną dziewczyną. W ferworze emocji i
nadmiaru bąbelków podejmuje decyzję, która zaważy na jej dalszym życiu, zarówno
osobistym jak i zawodowym.
Mia bardzo szybko żałuje swojego nieprzemyślanego działania,
ale podejmuje próbę pójścia na rozmowę kwalifikacyjną do nowego, potencjalnego miejsca
pracy. Jednak jak to w życiu bywa pech w najmniej oczekiwanym momencie sprawia,
że tego dnia wszystko obraca się przeciwko niej… Zawziętość i upartość
dziewczyny sprawiają jednak, że nie poddaje się ona bez walki. I tym sposobem
poznaje grono bardzo ciekawych i „kolorowych” ludzi, z którymi wcześniej nie
miała styczności i nawet nie wyobrażała sobie, że kiedyś ją to spotka. A kiedy nudna,
ale inteligentna dziewczyna wejdzie do „śmietanki towarzyskiej” musi być równie
ciekawa, jak reszta otoczenia… Co z tego wyniknie? Szereg nieprzewidywalnych
wydarzeń z udziałem Mii i Williama oraz ich przyjaciół (i nieprzyjaciół).
„Moja irlandzka piosenka” to ciekawa opowieść z gatunku New
Adult. Powiem szczerze, że bardzo szybko czytało mi się tą książkę. Ani chwili
nie nudziłam się podczas lektury. Akcja jest wciągająca, dzieje się bardzo dużo
rzeczy, ale bez przesadzonego nadmiaru i natłoku wrażeń. Wszystko ze sobą
współgra i tworzy miłą dla oczu i wyobraźni historię. Dodam, że akcja książki
osadzona jest w londyńskim i irlandzkim klimacie. Czytając książkę z łatwością i
przyjemnością przeniosłam się więc w rodzinne strony jednego z bohaterów i
podziwiałam tamtejsze zwyczaje oraz urokliwe irlandzkie krajobrazy, kręte
drogi, feerię barw drzew i fioletowych wrzosowisk. Według mnie „Moja irlandzka
piosenka” to bardzo udany debiut autorki. Książkę polecam - z pewnością przypadnie do
gustu zarówno młodym dziewczynom jak i tym starszym. Idealnie nadaje się na
świąteczny prezent.
Za egzemplarz książki bardzo
dziękuję Annie Olszewskiej i Wydawnictwu NOVAE RES.
Uwielbiam ją!
OdpowiedzUsuńMnie tak samo bardzo przypadła do gustu :)
Usuń