Tytuł książki:
„Magia grudniowej nocy”
Autor: Gabriela
Gargaś
Data wydania:
31.10.2018
Okładka: miękka
ze skrzydełkami
Liczba stron:
384
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
„Kiedy wyglądam jak milion dolców i czuję się
piękna, radosna, nie spotykam nikogo znajomego. Nikogusieńko. A kiedy przemykam
między domami nieuczesana, z czerwonym nochalem, nieumalowana… bach, wszyscy
znajomi po drodze.”
Wyobraźcie sobie sielskie i
spokojne miejsce, w otoczeniu bieszczadzkich górskich szczytów, drewnianych
domków, zapachu domowych ciast i aromatu ciepłej czekolady. Czy to sen? Nie!
Takie miejsca naprawdę na świecie istnieją. Podobnie jak w cudownej książce
Gabrieli Gargaś „Magia grudniowej nocy”. To, że grudzień jest wyjątkowy jest
niezaprzeczalnym faktem. Ludzie w tym okresie, choć trochę nerwowi, bo
popędzani goniącym czasem i piętrzącymi się obowiązkami, są dla siebie jakby
bardziej życzliwi i dobrzy. Czy to wigilijne cuda? A jakże! To „Magia
grudniowej nocy”, która potrafi sprawić, że nawet najbardziej skamieniałe serca
w końcu zaczytaną się zmiękczać. Zapraszam Was w podróż do Złotkowa, gdzie znów
spotkamy się z lubianymi bohaterami pierwszej części książki Gabrieli Gargaś.
Zapraszam do odwiedzenia wyjątkowych „Cynamonowych serc” w książce „Magia grudniowej
nocy”.
„ (…) nieraz w pogoni za prezentami tracimy z oczu
cenniejsze rzeczy, diamenty codzienności, które dostajemy w darze. Ludzie
kolekcjonują rzeczy materialne, tyle że na koniec okazuje się, że ich worek
wypełniony jest kamieniami.”
Bohaterami, a właściwie w
większości bohaterkami powieści są znane z pierwszej części książki postaci.
Spotykamy się znów w niedużym miasteczku o nazwie Złotkowo, w którym mieszka
sympatyczna Miśka, Bartek – młodszy brat Miśki i ukochana i energiczna babcia
Zosia. Jak pamiętamy z pierwszej części powieści los nie był zbyt przychylny
dla tej trójki. Miśka musiała szybko dojrzeć i wcielić się w rolę mamy dla
swojego brata. Po różnych perypetiach wydawać by się mogło, że w końcu w ich
życiu wszystko ułoży się jak należy. Ale jak wiemy życie to nie bajka, a raczej
walka o przetrwanie, a los na każdym kroku potrafi płatać figle. Miśka niebawem
sama zostanie mamą, działa na pełnych obrotach nadzorując funkcjonowanie
pensjonatu, lecz w tym wszystkim brakuje jej najważniejszego elementu, czyli
Przemka, ojca jej nienarodzonego dziecka, z którym ma trochę skomplikowane
relacje. Bartek spędza dużo czasu z koleżanką Mary Ann, a babcia Zosia w
dalszym ciągu piecze domowe wypieki jak szalona, wspiera dobrym słowem swoich
najbliższych i coraz częściej widuje się z panem Wincentym. Dodatkowo historia
pewnego, tajemniczego dworku, który planuje kupić jedna z postaci sprawia, że
wzruszenie sięgnęło u mnie zenitu.
”To tak przekornie jest świat skonstruowany. Kiedy dzieci
są małe, to człowiek chce, by jak najszybciej dorosły, by nie były nieustannie
uczepione naszej nogi. A kiedy osiągną pewien wiek, pragnęlibyśmy, by one nas
bardziej potrzebowały.”
Pierwsza część książki – „Wieczór
taki jak ten” podobał mi się, ale jak dla mnie nie było fajerwerków i nie
czułam wyjątkowości lektury. Natomiast po lekturze drugiej części, czyli „Magia
grudniowej nocy” mogę powiedzieć, że książka bardzo przypadła mi do gustu. Książkę
odbieram bardzo pozytywnie, a to chyba za sprawą dużego efektu ciepła całej
powieści, ciepła bijącego od bohaterek na każdym kroku, dobrego humoru,
zabawnych dialogów i mnogości cytatów, które są niezwykle trafne – jedne
wzruszają, inne bawią, a jeszcze inne skłaniają do myślenia. Sama byłam w
szoku, że co chwila muszę zaznaczać poszczególne strony w książce. Kilka z tych
cytatów, które sobie zaznaczyłam w trakcie czytania dodałam w moim wpisie –
przyznajcie sami, że są cudne!
„A może każdy z nas po prostu musi się sparzyć, popełnić
masę błędów, żeby się przekonać, że czasami niektórych rzeczy nie warto robić,
przeżywać?”
„Magia grudniowej nocy” uświadamia,
po co te wszystkie przygotowania do świąt, ta cała „nerwówka” i gorączka
przedświąteczna. Sami przyznajcie, że czasami macie dosyć, chcielibyście rzucić
to wszystko w kąt i zapomnieć. A jednak cały w tym urok, właśnie w tym gwarze
przygotowań, zapachu potraw, godzinach
spędzonych w kuchni, małych spięciach, by w przyszłości mieć co
wspominać. A dobre i radosne wspomnienia to więcej niż najdroższe prezenty tego
świata. Chyba o to w tym wszystkim chodzi – żeby stworzyć sobie własną magię
grudniowej nocy. Każdy pod nazwą magii może widzieć coś innego.
„Każdy z nas jest inny, i to jest piękne. Piękno jest w
każdym człowieku, głęboko w to wierzę. Że każdy z nas ma taką strunę, która
ślicznie zagra, jeśli ją odpowiednio poruszymy.”
Moim zdaniem książka jest
rewelacyjna – bawi, wzrusza, skłania do przemyśleń. Ta książka ma wszystkie
cechy dobrej powieści świątecznej, której lektura jest miłą przyjemnością. Iście
magiczna, niezbyt przerysowana – taka dobra i swojska powieść, w której
znajdziecie magię nadchodzących świąt, poczujecie w powietrzu zapach
aromatycznych ciast i zostaniecie obdarzeni dobrą energią dzięki Miśce,
Bartkowi i babci Zosi.
„Zawsze, kiedy gdzieś gonię, a nie mam już sił, odpowiadam
sobie na pytanie: „Co, jeśli nie zdążę?” I wiesz co? Nic. Właśnie o to chodzi,
że nic się nie stanie. Bo świat się nie zawali.”
Polecam Wam „Magię
grudniowej nocy” – to książka, która rozgrzeje w zimny, grudniowy dzień,
wzruszy, rozbawi i doda pozytywnej energii do działania.
„To jest ten czas. Jej ukochany czas, kiedy ogarnia ją
szaleństwo. Niektórzy zwykli pytać: „Czy warto dla tych kilku dni tyle robić?”
A ona zawsze odpowiada, że warto. Bo dla tych kilu dni w swoim życiu warto tak
naprawdę żyć. Dla narodzin swoich dzieci, dla ślubu z ukochaną osobą, dla
świętowania sukcesu, dla świątecznych dni. Te dni będziemy potem wspominać ze
wzruszeniem. Nie te, w których jesteśmy zawiedzeni, smutni, że coś nam nie
wyszło, ale te, które miały dla nas właśnie takie znaczenie!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz